czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 11

soundtrack 
taka czcionka to wspomnienia


Całą noc czułam tylko jedno. Przeszywający, kujący ból w samym środku serca. Miałam nieskończony zapas łez który bez przerwy wypływał z moich oczu na policzki niszcząc przy tym zrobiony na imprezę makijaż. Nie przejmowałam się tym. W sumie nie przejmowałam się niczym. Czułam się jak robot. Jakbym była uwięziona w środku ciała które nie jest zdolne do odczuwania innych uczuć, poza bólem i smutkiem. To był tylko zakład - powtarzałam sobie w myślach. Nie pomagało, wręcz przeciwnie, sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej bo przez jeden chory zakład zakochałam się w Deanie. Nie spałam. Ani na sekundę nie mogłam się wyłączyć. W mojej głowie bez przerwy przewijały się wszystkie wspomnienia związane z chłopakiem.


- Jestem tu. To było moje największe marzenie.
- A masz jeszcze jakieś do spełnienia ?
- Yhmm... Chcę poznać kogoś wyjątkowego...
- Jak bardzo wyjątkowego ?
- Bardzo...

***
- Bo żaden nie umie wytrzymać ze mną nawet siedmiu dni - powiedziałam patrząc w swój deser.
- Mogę się założyć, że ja bym wytrzymał

***
- Przepraszam, Meg - wyszeptał mi prosto do ucha - Nie sądziłem, że tak bardzo się na mnie zezłościsz..

***
 -  Jesteś śliczna

***
 - Gramy w butelkę ? 
- To jest głupi pomysł - odparłam
- A co Megan ? Boisz się wyzwań ?

***
- Pocałuj się z Seanem

***
- Czyli nie umiesz się dobrze całować - uśmiechnęłam się i wrzuciłam ogonek od wiśni do miski
- Całuję się najlepiej na świecie ! - oburzył się - i jestem w stanie to udowodnić

***
 
Położyliśmy się z Deanem po obu końcach łóżka, ale ostatecznie przybliżyłam się. Położyłam mu głowę na ramieniu i tak zasnęłam.

***
- Nie jestem przekonana, czy to na pewno dobry pomysł - powiedziałam 
- Spokojnie, będę cię trzymać

***
- Masz naprawdę wielki talent, Meg - odezwał się 

***
- A ja karze ci podejść do swoich fanów i spełnić ich marzenia - wzięłam rękę i włożyłam ją do kieszeni 
- Nie chcę cię zostawiać



Krzyknęłam na całe gardło i po kilku sekundach wybuchnęłam płaczem. Nie mogłam tego znieść. Chciałam wymazać te wspomnienia, raz na zawsze. Nie wiedziałam co mam zrobić, żeby pozbyć się przeszywającej pustki i tego cholernego bólu. Gdy usłyszałam, że reszta wróciła z imprezy najciszej jak mogłam wstałam z łóżka i zamknęłam drzwi na klucz do pokoju. Chciałam zostać sama ze swoimi pieprzonymi emocjami, które sprowadziły mnie właśnie na dno. Bez słowa wróciłam z powrotem do łóżka i położyłam się pozwalając łzom spływać po policzkach. Dokładnie trzy razy słyszałam kroki, pukanie i osobę która odchodziła od moich drzwi. Nie miałam nawet najmniejszej ochoty chociażby domyślać się kto to, nie wspominając już o wstaniu i otwarciu drzwi.


 ~*~

 Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy na mokrej poduszce. Chwile zwlekałam po czym podniosłam się i poszłam do łazienki. Niemal od razu na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka z powodu niskiej temperatury jaka tam panowała.Zamknęłam okno i odkręciłam kurek z gorącą wodą przy wannie żeby trochę nagrzało się w pomieszczeniu.Wzięłam z pokoju ubrania i wróciłam do, już zaparowanej, łazienki zamykając za sobą drzwi. Zakręciłam wodę i rozebrałam się po czym weszłam pod prysznic. Zamknęłam oczy pozwalając ciepłej wodzie pieścić moje ciało. Nie myślałam o Deanie, a przynajmniej starałam się jak mogłam. Nie uroniłam już ani jednej łzy, nie warto przecież płakać przez chłopaka, który w tydzień stał się dla ciebie niemal całym światem. 
Gdy do mojej głowy zaczęły przebijać się niepotrzebne myśli wyszłam i wytarłam się w jeden z białych puchatych ręczników. Ubrałam się i wyszłam z zaparowanej łazienki związując wilgotne włosy w niestarannego koczka :




Po chwili zwlekania opuściłam pokój w którym przepłakałam prawie całą noc i już w korytarzu natknęłam się na pierwszego domownika. Na szczęście, dla mojego złamanego serca, była to Nina. Spojrzałam na nią gdy zamykała za sobą drzwi do sypialni Kierana i kiedy tylko przyjaciółka podniosła na mnie wzrok bez słowa podeszła i przytuliła mnie z całych sił.Wtuliłam się w nią zamykając oczy. 
Dopiero po długiej chwili Nina odsunęła się i spojrzała na mnie z troską :
- Zgaduje, że widziałaś to co ja
- Zależy co widziałaś - wychrypiałam naciągając na dłonie rękawy bluzy
- Jak się skończył zakład? 
Niemal od razu spuściłam wzrok zagryzając policzek od środka. Byłam w stu procentach pewna, że przyjaciółka podobnie jak ja widziała Deana wymieniającego się śliną z jakąś blondynką. Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że na pewno znam tą dziewczynę ale niestety, nie potrafiłam powiedzieć skąd. Przyjaciółka pociągnęła mnie za rękę z powrotem do mojej sypialni gdzie spędziłyśmy większość dnia. 



 ~*~

Po długiej i dosyć burzliwiej konwersacji z Niną postanowiłam co powinnam zrobić. Skoro dla Deana to był tylko zakład to dlaczego dla mnie również ma to nie być nic wielkiego? W głębi serca znałam odpowiedzieć, bo go kochasz szeptał mi ciągle głos w mojej głowie. Ale to nie było teraz ważne. Nie mogłam wyjechać z Londynu, nie mogłam jak gdyby nigdy nic uciec. To stanowczo nie było w moim stylu, ba, to nie było w stylu żadnej dziewczyny która choć trochę zna swoją wartość. Skoro więc wykluczyłam opcję ucieczki postanowiłam, że znajdę sobie zajęcie aby chociaż trochę móc udowodnić Deanowi, że dla mnie też ten zakład nic nie znaczył. Znalezienie sobie zajęcia w Londynie, wydawać by się mogło, że to nic trudnego ale dla mnie było wręcz odwrotnie. Nina uparcie twierdziła, że najlepiej będzie jeżeli znajdę sobie powód do tego, żebym zapomniałam o ostatnim tygodniu ale wbrew pozorom to wcale nie było takie proste. 
Jedno było pewne. Muszę przestać przejmować się swoim złamanym sercem. Zebrałam w sobie całą swoją odwagę i zeszłam na dół gdzie jak zwykle siedzieli wszyscy domownicy:
- Hej wszystkim - uśmiechnęłam się i wyjęłam szklankę którą napełniłam sokiem pomarańczowym. 
Dopiero gdy oparłam się o blat pozwoliłam sobie spojrzeć na wszystkich. Moja przyjaciółka i Kieran patrzyli na mnie z lekkim niedowierzeniem. Tak, ja sama sobie dziwiłam się, że potrafiłam w ogóle się jeszcze uśmiechać. Puściłam im oczko po czym opróżniłam szklankę i odłożyłam ją na blat:
- Wychodzę, miłego dnia 
Oznajmiłam i cmoknęłam Ninę w policzek po czym wyszłam z kuchni. W głowie przybiłam sobie piątkę gdy zobaczyłam zdziwienie wypisane na twarzy Deana. Zaskoczony? Ha, jednak nie jesteś niezastąpiony pomyślałam mimo, że dobrze wiedziałam iż w ponad połowie jest to czyste kłamstwo. 
Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku miejsca które pomoże zrobić mi krok do przodu w nowym rozdziale. Po kilku minutach spaceru weszłam do kawiarni którą pokochałam już za pierwszym razem gdy moja noga przekroczyła próg. Byłaś wtedy z Deanem przypomniała mi złośliwa część mojego mózgu ale kompletnie ją zignorowałam. 
Zaśmiałam się gdy prawie wpadłam na kelnerkę która obsługiwała gości jeżdżąc na wrotkach. Tak bardzo spodobała mi się optymistyczna aura panująca w tym miejscu, że stwierdziłam, iż dobrym pomysłem będzie zatrudnienie się tutaj. 
Podeszłam do lady zwinnie omijając kelnerki i gości o stolikach już nie wspominając i rozejrzałam się w poszukiwaniu kogoś kto chociaż trochę wygląda jak szef tego miejsca:
- Um...przepraszam.
Usłyszałam za swoimi plecami lekko zachrypnięty głos. Odwróciłam się a na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Chyba właśnie znalazłam idealny powód do zapomnienia o Deanie. 



_____________________________________________________________________________
No to mamy pierwszy rozdział po skończonym zakładzie. W sumie nic zbytnio ciekawego się w nim nie dzieje, dlatego można go nazwać takim "przejściowym". Z całego serca dziękuję dwóm osobom które poświęciły chwilę czasu i wyraziły swoją opinię pod poprzednim rozdziałem. Spodziewałam się większej ilości opinii ponieważ nie ma sensu w sumie pisanie dla dwóch osób druga część bloga, która zbliża się wielkimi krokami stoi pod znakiem zapytania.
Mam nadzieję, że piosenki które dodałam pasują. Są to te utwory przy których pisałam dany fragment rozdziału więc powinno być ok.
Do następnego <3 



czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 10

 ważna notka pod rozdziałem. Miłego czytania <3

Przełknęłam ślinę czując napięcie które od razu pojawiło się w pomieszczeniu. Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na Jess. Byłam chyba jedyną osobą która uparcie wpatrywała się w Ninę. To się skończy źle, bardzo źle:
- Co, proszę? - zaśmiała się przyjaciółka - chyba się przesłyszałam
- Dobrze słyszałaś. Jesteś dziwką - zaakcentowała ostanie słowo
- Trzymajcie mnie bo padnę. Patrzysz czasami w lustro? Myślisz, że  jestem ślepa? W tym pomieszczeniu jest tylko jedna dziwka i, o ironio,  jesteś nią ty
- Nie wydaję mi się, żebym podwalała się do cudzych chłopaków
- Czyżby? Dobra, może Meg i Deana łączy tylko zakład, ale jak na razie są razem. A ty patrzysz na nimi tymi swoimi oczkami szczeniaczka i myślisz, że nie widać jak się ślinisz na jego widok. Ale wiesz co? Strasznie mi przykro bo nie będziesz go miała nawet gdybyś bardzo chciała.
Jess wpatrywała się w Ninę z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Przyjaciółka najwyraźniej uznała jej ciszę za odpowiedź i ciągnęła dalej :
- Nie, żebym źle ci życzyła, ale wszyscy w tym pomieszczeniu dobrze wiedzą, że Dean ma cię w dupie. Nie widzisz jak patrzy na Meg? Oświecę cię. Tak chłopak patrzy na dziewczynę kiedy świata poza nią nie widzi. Na ciebie pewnie nikt tak nie patrzył, smutne
- Gówno wiesz. Wparowujesz tu od tak sobie i myślisz, że jak gdyby nigdy nic możesz zarywać do mojego chłopaka
- Jesteś pewna, że mu na tobie zależy? - spojrzała na nią z udawaną troską - nie wydaje mi się
- Gdyby tak nie było już dawno by ze mną zerwał
- Wiesz, dziwi mnie jedno. Z tego co wiem to praca dziwki polega na zrobieniu swojego, zabraniu kasy i wyjściu. Patrząc na ciebie mam nawet wrażenie, że jechałabyś za darmo. Więc powiedz mi, dziewczynko, co ty do kurwy nędzy jeszcze tu robisz? Nie, ja serio rozumiem, że chłopacy mają dom akurat na zakręcie, ale nie wiedziałam, że to postój dla dziwek.
Zakryłam buzię dłonią. To takie typowe. Nie raz to samo pomyślałam  patrząc na Jess a teraz, moja najlepsza przyjaciółka, powiedziała to na głos:
- Nie robię za dziwkę. Jestem z Kieranem i jak widać jest nam razem dobrze, skoro ciągle jesteśmy para
- Tak właściwie Jess...
Od razu spojrzałam na Kierana który wstawał z kanapy. Przeczucie, że zaraz stanie się coś mistrzowskiego nie opuszczało mnie nawet na chwile:
- Tak jakby...wiele osób już od dawna radziło mi, żebym się ciebie pozbył. Sean, Kit, Meg teraz Nina, która, cóż, mówi o tym w dość bezpośredni sposób. Jak tak się teraz zastanowię to nawet nie wiem czemu z tobą jestem....a właściwie byłem. Bo tak jakby.....nie chcę już z tobą być. Znosiłem jakoś twoje humorki a nawet to, że przystawiasz się do Deana. Ale cholera, obrażanie Megan i Niny to przesada.
Spojrzałam na Kierana z niedowierzeniem podobnie jak reszta domowników. Cholera, czy on właśnie z nią zerwał? Ten dzień przejdzie do historii. Najpierw Nina powiedziała głośno co myśli o Jess a teraz Kieran z nią zrywa. Albo mi się wydaję, albo zrobił to bo na horyzoncie pojawiła się pewna śliczna brunetka:
- A..ale Kieran...ja.. - Jessica spojrzała na niego szklistymi oczami - nie możesz mi tego zrobić
- Poprawka, mogę. Mało tego właśnie to zrobiłem - odparł Kieran na co Jess od razu rzuciła mu się na szyję
- Proszę cię, nie rób tego, ja nie dam sobie rady bez ciebie
- Daruj sobie, Jess, to koniec
Chłopak odpechnął ją od siebie. Kątem oka widziałam tylko jak Nina zakrywa buzię dłonią żeby zamaskować śmiech.
- Dlaczego...dlaczego nagle chcesz ze mną zerwać?
Patrzyłam na scenę rozgrywającą się przede mną ze zdziwieniem. Nigdy nie sądziłam, że zobaczę jak Jess płacze:
- Bo zwyczajnie nie chcę już z tobą być. Ten cały związek, jeżeli można to w ogóle tak nazwać, jest do niczego. Jak możesz uganiac się za moim bratem będąc ze mną?...Wiesz, co? Nie odpowiadaj. Po prostu zabierz rzeczy które tu masz i wyjdź stąd
- Ale, skarbie...
- Powiedziałem wyraźnie, że nic nas już nie łączy...Wyjdź stąd.
Widziałam, że Kieran ledwo co powstrzymuje nerwy. Nawet gdyby mi cholernie zależało na chłopaku od razu zrozumiałabym, że ze mną zrywa. Szczególnie, jeżeli powiedział by to w tak dosłowny sposób jak Kieran. Jess stała chwilę bez słowa patrząc na swojego, aktualnie już, byłego chłopaka. Po czym odwróciła się i ruszyła do wyjścia;
- Pomóc ci się spakować?
Krzyknęła za nią Nina na co Kit szturchnął ją maskując śmiech. Przeniosłam wzrok na przyjaciółkę w tym samym momencie w którym ona spojrzała na mnie. Znam ją jak nikogo innego, więc od razu zauważyłam satysfakcje wypisaną na jej twarzy. Pokreciłam głową z uśmiechem. Cała Nina. Jak czegoś pragnie to dostanie. Bez względu na wszystko. Nie sądziłam tylko, że z Kieranem pójdzie jej tak łatwo.
Po krótkim czasie usłyszałam zatrzaskujące się drzwi wejściowe. Jess zniknęła. Mimo, że to niezbyt miłe to mam nadzieję, że już na zawsze. Wszyscy rozeszli się po całym domu, niektórzy nawet wyszli z niego do miasta. Wstałam z fotela, na którym już nie było Deana, i zajrzalam do kuchni. Mój wzrok od razu padł na Nine i Kierana. Chłopak siedział obok niej i pokazywał jej chwyty na gitarze. Nie wyglądał na przybitego zerwaniem co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że zrobił to dla mojej bff. Cóż, przy najmniej ktoś może liczyć na happy end.
Wycofałam się do góry nie chcąc im przeszkadzać i zamknęłam się w swoim pokoju. Wzięłam słuchawki i telefon. Położyłam się na łóżku i włączając Puzzle Piece zamknęłam oczy. Dzisiaj to był mój jedyny sposób, żeby być chociaż trochę bliżej Deana. Nie miałam pojęcia dlaczego niemal się ignorujemy. Być może oboje tego potrzebujemy. Tego, żeby ostatni dzień poświęcić na zastanowienie się co dalej. No właśnie. Co będzie dalej? Chyba jeszcze nigdy nie pragnęłam happy endu który występuje nawet w najbardziej beznadziejnej komedii romantycznej. Wszystko było by lepsze niż obojętność, której obawiam się najbardziej. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że resztę mojego pobytu w Londynie spędzę udając, że nic nie łączyło mnie z Deanem. Dobrze wiem, że nie byłabym w stanie się tak zachowywać.
Nie zorientowałabym się, że płacze gdyby nie fakt, że ktoś mnie posadził i mocno przytulił. Zdjęłam słuchawki z uszu i mocno wtuliłam się w osobę którą okazał się Sean:
- Shhh, Meg, nie płacz.
Powiedział cicho i zaczął w uspokajającym geście gładzić mnie po plecach. Po jakimś czasie odsunęłam się od niego wycierając policzki:
- Przepraszam - mruknęłam zachrypniętym od płaczu głosem
- Przecież nie masz za co
- Mam. Pobrudziłam ci całą koszulkę
- Nic się nie stało, naprawdę.
Zaśmiał się a ja na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech:
- Dzięki, Sean, potrzebowałam tego
- Służę pomocą...Obrazisz się na mnie jeżeli zapytam czemu się rozkleiłaś?
- To..długa historia
- Czy ta długo historia ma czteroliterowe imię zaczynające się na D ?
- Przejrzałeś mnie - westchnęłam - ale niekoniecznie chcę o tym rozmawiać
- Rozumiem...
Uśmiechnęłam się do niego lekko i odłożyłam telefon ze słuchawkami na etażerkę w momencie kiedy do pokoju weszła Nina :
- Rusz swój leniwy tyłek do łazienki, idziemy się szykować
- Gdzie? - spojrzałam na nią pytająco
- Na imprezę.
Odparła jakby to było oczywiste na co z westchnieniem położyłam się na łóżku zakrywając twarz rękami. Nie miałam najmniejszej ochoty na imprezowanie :
- Nie idę - stwierdziłam
- Co proszę ?!
Zabrałam dłonie z twarzy i od razu spotkałam się z niedowierzającym wzrokiem przyjaciółki i Seana:
- No..jestem pewna, że słyszałaś...nie idę na żadną imprezę
- Chyba na głowę upadłaś jeżeli sądzisz, że pozwolę ci zostać w domu
- Nina, nie rozumiesz...
- To ty nie rozumiesz, podnoś swój tyłek i idziemy się szykować
Westchnęłam zrezygnowana i posłałam mordercze spojrzenie w kierunku Seana który zaśmiany wychodził z pokoju. Gdy chłopak zamknął za sobą drzwi przeniosłam wzrok na przyjaciółkę zagryzając nerwowo wargę. Powiedzieć, że bałam się reakcji to trochę mało. Od ostatniej klasy gimnazjum wymykałyśmy się już na imprezy i zawsze to my je rozkręcałyśmy. Tam gdzie znalazła się Team Niny i Meg tam była też prawdziwa zabawa. Wszyscy nas znali i każdy chciał przy najmniej znaleźć się na tej samej imprezie co my. Nie żebym się chwaliła. Zwyczajnie umiałyśmy się bardzo dobrze bawić.
W końcu po chwili która trwała niemal wieczność Nina się odezwała:
- Co ty znowu odwalasz? Moja pierwsza noc w Londynie a ty nie chcesz iść się zabawić?
- Przepraszam, ale zwyczajnie nie mam humoru
 - Chodzi o ten cały zakład, prawda? - usiadła obok mnie - kiedy on się kończy?
- Dzisiaj.
Mruknełam cicho a przyjaciółka na mnie spojrzała. Nie musiałam mówić nic więcej. Doskonale wiedziała co czuję. Po chwili spuściłam wzrok wiedząc, że jeżeli dalej będę na nią patrzeć to w końcu się popłacze :
- Dobra, nie będę cię zmuszać ale ja na twoim miejscu poszłabym na tą imprezę i dobrze się bawiła, żeby pokazać mu, że bez niego też dasz sobie radę w życiu. Wystawi cię dla innej ? Świetnie, niech przekona się, że żadna nie dorasta ci do pięt, że to za tobą ciągle będzie tęsknić. A jeżeli zdecyduje się być z tobą to super, życzę wam z całego serca jak najlepiej. Ale nigdy nie zrezygnowałabym z imprezy tylko dlatego, że jakiś koleś mnie ignoruje.
Przyjaciółka powiedziała co miała do powiedzenia po czym wstała i zabrała wszystko co potrzebowała wchodząc do łazienki.Chwilę siedziałam myśląc nad jej słowami po czym zabrałam ciuchy i przebrałam się.



Chwile siedziałam na łóżku myśląc czy to na pewno dobry pomysł ale zanim zdążyły dopaść mnie wątpliwości wstałam i weszłam do łazienki. Tam, razem z przyjaciółka, pomalowałam się i wyprostowałam włosy. Kilka minut przed 21 gotowe zeszłyśmy na dół.

~*~


Gdy tylko przekroczyliśmy próg klubu uderzyła w nas głośna muzyka. Westchnęłam w myślach a na usta przykleiłam trochę sztuczny uśmiech. Nie chciałam psuć innym zabawy. Usiedliśmy przy stoliku i w ciągu dobrej godziny alkohol lał się strumieniami. Dopiero kiedy wszyscy chociaż minimalnie się zalali nasza ekipa ruszyła na parkiet. Sądziłam, że zwyczajnie będę mogła siedzieć sobie przy stoliku i pić drinka za drinkiem jednocześnie użalając się nad sobą ale oczywiście nie było mi to dane. Zarówno Nina jak i Kieran praktycznie nie pozwolili mi zejść z parkietu. Na początku nie byłam do tego pozytywnie nastawiona ale gdy tylko się rozkręciłam zapomniałam o wszystkich swoich wcześniejszych zmartwieniach. 
Niestety, nawet litry alkoholu i świetna zabawa na parkiecie nie mogła zatrzymać czasu, a ten nieubłaganie, z każdą sekundą zbliżał mnie do końca zakładu.
Dwadzieścia minut....
Dokładnie tyle dzieliło mnie od końca albo nowego początku. Siedziałam na swoim miejscu obkręcając w dłoniach szklankę po brzegi wypełnioną alkoholem a nieprzyjemne uczucie w moich brzuchu nasilało się z każdą sekundą. Bałam się. Bałam się tego, co stanie się równo o północy. Nie słuchałam już swojej intuicji ani podejrzeń, one nie pomagają zakochanej dziewczynie. Bałam się, ale nie tego, że się pokłócimy ani tego, że powie mi, że nie możemy być razem. Boję się tego, że po tym wszystkim będzie udawał, że mnie nie zna, a ten tydzień nigdy nie miał miejsca. 
Dziesięć minut...
Odłożyłam telefon gdy wypatrzyłam w tłumie Deana i stwierdziłam, że nie ma sensu dłużej się ignorować. Teraz, albo nigdy.  Nie zastanawiając się dłużej wstałam i ruszyłam w jego kierunku. Nieprzyjemny ucisk w brzuchu nasilił się, serce zaczęło bić mi szybciej a ja zagryzłam wargę do krwi ze zdenerwowania.
W połowie drogi zatrzymałam się gwałtownie. Przełknęłam ślinę czując jak zaczyna kręcić mi się w głowie a obraz rozmywają łzy. Oddech automatycznie mi przyśpieszył a ja tylko stałam i wpatrywałam się w widok przed sobą. Nigdy nie sądziłam, że to zobaczę. Nie sądziłam, że Dean mi to zrobi. Przeniosłam wzrok na zegar wiszący przy barze.
Pięć minut...
Tylko tyle dzieliło mnie od północy i końca zakładu. Wygrałam, pomyślałam, nie wytrzymał ze mną tygodnia. Ale wtedy nie miało to większego znaczenia. Jedyne co wtedy czułam to moje serce, która rozbija się na miliony maleńkich kawałeczków. Nie czekając dłużej odwróciłam się i wybiegłam z klubu prosto na zimną, deszczową pogodę....


SIÓDMEGO DNIA pokazał mi, że ten zakład nic dla niego nie znaczył, tak samo jak ja...


________________________________________________________________________

Witam moich kochanych czytelników po bardzo długiej przerwie. Rozdział miał się pojawić już dawno, ale wena nie dopisywała. Teraz postanowiłam wziąć się za tego bloga dlatego mam do was kilka informacji:
1. Rozdziały będą pojawiały się o wiele częściej. co tydzień, góra dwa powinien się on pojawiać. W ostateczności będzie to jeden dłuższy raz na miesiąc w zależności od tego jak będzie wyglądał mój czas wolny.
2. Zapraszam was bardzo do zakładki informowani abyście mogli być na bieżąco jeżeli chodzi o rozdziały. Jeżeli ktoś zmienił nick to piszcie o tym w komentarzach albo na moim twitterze.
3. W następnych rozdziałach będzie sporo się działo, dlatego chciałabym wiedzieć, czy chcielibyście abym dodawała piosenki które bardziej wprowadzą w nastrój rozdziału?
4. I na koniec ogromna prośba do was. Z racji tego, że ten rozdział kończy zakład Megan i Deana było by mi bardzo miło, gdybyście poświęcili trochę więcej czasu i w komentarzach opisali wszystkie odczucia jakie towarzyszyły wam przy zakładzie. Wyraźcie swoją opinię i podzielcie się domysłami, co takiego zobaczyła Megan ;)
Bardzo wam dziękuję, że jesteście ze mną i do zobaczenia przy następnym rozdziale <3
 

sobota, 29 marca 2014

Rozdział 9

Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Niechętnie sięgnęłam po urządzenie leżące na etażerce i nie podnosząc się odebrałam :
- Ta? - mruknęłam nie do końca wybudzona
- Jestem w Londynie, Meg !
Te słowa i głos sprawiły, że od razu usiadłam. To się nie dzieję naprawdę:
- Boże, mówisz serio ?
- Nie, żartuje, prima aprilis - niemalże widziałam jak wywraca oczami - mówię serio, jestem w Londynie
- Gdzie konkretnie?
- Na lotnisku, było by fajnie jakbyś się po mnie ruszyła
- Daj mi dwadzieścia minut, jeszcze spałam
- To takie typowe, pośpiesz się
- Tak, do zobaczenia.
Rozłączyłam się i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic podczas którego uśmiech ani na chwilę nie zszedł z mojej twarzy. Udało mi się nawet prawie zapomnieć, że dzisiaj ostatni dzień zakładu. No właśnie, prawie. Nie miałam pojęcia jak skończy się dzisiejszy dzień. Owszem, Dean nie był mi obojętny. Byłam niemal pewna, że się w nim zakochałam ale on wcale nie musi czuć tego samego co ja. Po chwili stwierdziłam, że nie pozwolę myślą zepsuć sobie humoru. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się i ubrałam bieliznę. Z uśmiechem ubrałam się.



Założyłam plecak i zgarniając telefon z etażerki z piskiem zbiegłam na dół. Weszłam do kuchni gdzie przy stole siedzieli zaspani chłopacy. Tym razem bez Deana:
- Oho, a ta się nawciągała od rana - skomentował Kieran patrząc na mnie
- Muszę iść, wrócę za jakiś czas
- Idziesz po kolejne dawki ?
- Nie, Kieranku, jeżeli już musisz wiedzieć jadę na lotnisko
- Czekaj, uciekasz Deanowi ?
- Nie, jadę odebrać najwspanialszą osobę na świecie 
- Ale ja już tu jestem 
Wywróciłam oczami na co chłopak się zaśmiał :
- Kolejna diva. Dobra, ja idę. Będziesz tak dobry i zrobisz tosty albo gofry ?
- Dla kogo? Ciebie przecież obsługuje Dean
- Nie chodzi o mnie. To dla mojego gościa 
- Ale ja nawet nie wiem dla kogo mam to zrobić
Zaśmiałam się ruszając do wyjścia:
- Wierz mi, że nie pożałujesz. Będzie ci na kolanach za to dziękować....chociaż nie, nie na kolanach.
Wychodząc z domu słyszałam śmiech Kierana. Przywitałam się z kierowcą chłopaków który od dzisiaj miał zawozić mnie gdzie tylko chcę i wsiadłam do auta. Przez całą drogę nerwowo tupałam nogą. Powiedzieć, że nie mogłam się doczekać to za mało. Byłam podekscytowana jak nigdy. Nie mogłam uwierzyć, że po tak długim czasie nareszcie się zobaczymy. 
Gdy tylko samochód zatrzymał się przed lotniskiem wyszłam z niego i wbiegłam do środka. Zatrzymałam się niemal na samym środku i rozejrzałam dookoła :
- Meg !
- Nina !
Przyjaciółka od razu do mnie podbiegła i mocno przytuliła. Obie nawet nie kryłyśmy się ze swoją radością. Piszczałyśmy jakby wokół nas wcale nie było ludzi :
- Tak strasznie za tobą tęskniłam - powiedziałam z uśmiechem
- Ja za tobą też. Miałam przyjechać na twoje urodziny, ale jak widać nie wyszło 
- To nie jest ważne. Liczy się, ze przyjechałaś
- Słyszałam, że mieszkasz w jednym domu  z czterema przystojniakami 
- Oj, tak. Bardzo dobrze słyszałaś. Mało tego, ty też tam teraz zamieszkasz.
Obie zaczęłyśmy się śmiać i piszczeć na raz. W końcu poszłyśmy do auta i tam opowiedziałam jej o sytuacji w domu. Przy okazji pokazałam jej zdjęcie chłopaków i od razu  zauważyłam błysk w jej oku gdy zobaczyła Kierana :
- Niestety, ten zajęty 
- To się jeszcze może zmienić - uśmiechnęła się 
- Wierz mi, że z całego serca ci życzę, żebyś zajęła miejsce Jess
- Serio jest aż tak zła ?
Samochód zatrzymał się na podjeździe w momencie w którym Jessica wchodziła do domu. Otwarłam drzwi z westchnięciem :
- Zaraz sama się przekonasz.
 Wzięłyśmy walizki przyjaciółki i weszłyśmy do środka zostawiając je w korytarzu :
- Wróciłam ! 
Krzyknęłam i pociągnęłam przyjaciółkę do kuchni gdzie siedzieli już wszyscy. Zaśmiałam się gdy wszystkie pary oczu, z wyjątkiem Kierana, zwróciły się w naszym kierunku:
- Ooo, Kieran, widzę, że jednak postanowiłeś zrobić dla Niny tosty
- Co?
Mruknął i odwrócił się w naszym kierunku. Uśmiechnęłam się triumfalnie gdy zobaczyłam jego reakcję. Wpatrywał się w moją bff jak w obrazek.  Przeniosłam wzrok na Ninę i zagryzłam wargę powstrzymując śmiech. Niemalże pożerała go wzrokiem :
- Może nas przedstawisz ? - spytał Sean przez co wszyscy na niego spojrzeliśmy
- A tak - zaśmiałam się - to jest Nina, moja najlepsza przyjaciółka. A to Sean, Kit, Dean, Jessica i Kieran
Mówiąc wskazywałam na każdego. Miałam ochotę przybić Ninie piątke gdy zobaczyłam jak mierzy wzrokiem Jess. Od razu wiedziałam, że się nie polubią. Jakby nie patrzeć moja przyjaciółka już leci na jej chłopaka. Tak, bez wątpienia się nie polubią:
- Miło mi cię poznać - powiedział Kieran oblizując usta. 
Pokręciłam głową z uśmiechem i zdjęłam plecak kładąc go na blacie po czym usiadłam na krześle obok Deana. Odwzajemniłam lekko jego uśmiech i nalałam sobie soku. Obkręcając szklankę w dłoniach pozwoliłam się sobie wyłączyć. Ostatni dzień zakładu. Ostatni dzień i potem możemy stać się dla siebie niemal nieznajomi. Nie chciałam tego. Gdybym mogła sprawiłabym, żeby ten zakład ciągnął się wieczność. Ale nie mogłam. Na dzisiejszej imprezie wszystko miało się skończyć. Skończyć albo zacząć od nowa. Tym razem na serio. 
Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki :
- A ty jak zwykle mnie nie słuchasz
- Sorry, zamyśliłam się. Co mówiłaś ?
- Że masz się ruszyć i pokazać mi pokój 
- Ok, chodź 
- Mam nadzieję, że wiesz gdzie jest moja sypialnia, Meg - wtrącił Kieran
- Przykro mi, ale ja na razie zamieszka w mojej - ruszyłyśmy na schody - oczywiście nie mam nic przeciwko, żeby potem przeniosła się do ciebie. Jest tylko jeden warunek 
- Jaki ? - zainteresował się a my zaśmiałyśmy
- Pusta lala musi zniknąć.
Weszłyśmy z Niną do mojego pokoju i zamknęłyśmy za sobą drzwi. Od razu położyłyśmy się na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać. Głównie tylko odpowiadałam na jej pytania, ale nie narzekałam. Przegadałyśmy dobrą godzinę gdy nagle do pokoju wszedł Dean:
- Co jest? - spojrzałam na niego
- Chciałem spytać czy idziecie na dół ?
- Po co?
- Posiedzieć sobie. Posłuchać, powygłupiać się 
- Ok, zaraz zejdziemy.
Uśmiechnął się lekko i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Spuściłam wzrok na podłogę. To nie tak miał wyglądać ostatni dzień zakładu. To nie tak go sobie wyobrażałam. O wiele więcej uwagi poświęcał mi dzisiaj Sean niż mój siedmiodniowy chłopak. Westchnęłam cicho i wstałam z łóżka :
- Meg, co się dzieję ?
Spytała niemal od razu Nina. Tak strasznie mi tego brakowało. Tego, że wystarczyło, że ktoś na mnie spojrzy i już wie, ze coś jest nie tak:
- To nic takiego, chodź idziemy na dół
- Jesteś pewna ?
- Tak, nie wyspałam się tylko.
Spojrzałam na nią na co się zaśmiała i też wstała z łóżka. Poszłyśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli. Kieran od razu spojrzał w naszym kierunku  uśmiechając się. Nina zajęła wolne miejsce naprzeciwko niego a ja usiadłam na oparciu fotela na którym siedział Dean. Nie protestował. Najwyraźniej nie tylko ja potrzebowałam chociaż minimalnej bliskości. Zagryzłam wargę patrząc na podłogę. Nie chciałam końca zakładu. Bałam się tego, co będzie po tym. Wcale nie musimy zostać parą. Umowa wcale nas do tego nie zobowiązuję. Dean ma mi tylko udowodnić, że potrafi ze mną wytrzymać przez tydzień. Nie musi się we mnie zakochać, nie musi mnie całować ani przytulać. Ale mimo wszystko to zrobił. Czwartego dnia pocałował mnie. Mimowolnie oblizałam usta przypominając sobie o tym. Po tym zrobił to jeszcze raz. Następnego dnia, po powrocie z wycieczki do lasu. Na dobranoc. Niespodziewany, niewinny i krótki pocałunek :
- Megan - tym razem to Kieran wyrwał mnie z zamyślenia 
- Tak ? 
- Fajnie, że mnie też nie słuchasz
- Wybacz, co mówiłeś?
- Pytałem, czy ze mną zaśpiewasz 
- A co? Sam już nie chcesz śpiewać? 
- Wiesz, ostatni raz kiedy śpiewaliśmy oddzielnie nie skończył się dla mnie dobrze
- A no tak, cała butelka czystej na raz. To się nazywa hardcore 
Zaśmiałam się a Kieran wstał i wziął gitarę leżącą na boku. Z powrotem z nią usiadł i spojrzał przelotnie na Ninę co nie umknęło mojej uwadze :
- To co śpiewamy?
- You had me at hello
Odpowiedział od razu i zaczął grać. Zaśmiałam się pod nosem. Dziwnym trafem szczególnie jeden wers bardzo kojarzył mi się z Niną. Zaśpiewałam razem z nim czując na sobie wzrok Deana. Tym razem Kieran nawet nie krył się z tym, że patrzył na moją przyjaciółkę. Gdy skończyliśmy zdałam sobie sprawę z braku jednej osoby. W pomieszczeniu nie było Jess :
- Jesteś dziwką 
Usłyszałam za sobą. Oho, o wilku mowa. Te słowa wcale by mnie nie zaskoczyły gdyby nie fakt, że były kierowane do mojej bff. No to będzie się działo. 


czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 8

Obudziły mnie jakieś podejrzane dźwięki dochodzace z podłogi. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam. Na ziemi leżał Kieran
- Co ty tu robisz ? - zapytałam
 - Szukam Deana
- Przepraszam bardzo, ale dlaczego pod moim łóżkiem ?
- Twoja sypialnia jest najbardziej prawdopodobniejsza kryjówka - poprawił włosy i dodał - skoro jest twoim chłopakiem
 - Tak, masz racje. Bo przecież nie mamy nic lepszego do roboty tylko całymi dniami leżymy w moim łóżku
Kieran wyszczerzył zęby w uśmiechu
- Tak też myślałem.
Westchnęłam zrezygnowana i wyszłam z pokoju. Udałam się do kuchni spodziewając się, że to właśnie tam będzie reszta. Przy stole, tyłem do mnie, siedział Dean. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Owinęłam ręce wokół jego szyi. Spojrzał w bok i gdy zobaczył, że to ja uśmiechnął się. Oparłam brodę na jego ramieniu i powiedziałam
- Kieran cie szuka. Dziwnym trafem pod moim łóżkiem
- Był w twojej sypialni ?
- Tak. Konkretnie na podłodze - uśmiechnęłam się delikatnie - co robisz ?
- Odpisuje fanom na twitterze
- Pewnie niektóre szczęściary płaczą teraz patrząc na twoja odpowiedz
- Pewnie tak
- A dodałeś jakieś zdjęcia z wczoraj ? - Zapytałam siadając na krześle obok niego
 - Tak, zobacz
Podał mi telefon, żebym mogla zobaczyć opublikowane zdjęcie. Trzeba przyznać, że było słodkie. Uwierzyć, ze chwile po jego zrobieniu oboje wylądowaliśmy we wodzie. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej mleko. Nasypałam do miseczki czekoladowe płatki i dodałam wyjęte z lodówki mleko. Z powrotem usiadłam na krześle i wzięłam się za jedzenie śniadania. Dzisiaj przedostatni dzień zakładu. Było mi już bez różnicy czy wygram, czy tez kompletnie mi się nie uda. Było dobrze tak, jak jest. Szczerze to nie miałam pojęcia jak będzie wyglądała nasze relacja w poniedziałek, ale teraz o tym nie myślałam. Gdy kończyłam śniadanie do kuchni wszedł mój wuja, którego swoja droga dawno nie widziałam
- Hej Meggan - przywitał się
- Hej wujku
- Jak się bawisz ?
- Jest wspaniale
Uśmiechnęłam się i wstałam. Włożyłam miseczkę do zlewu i wtedy do kuchni wpadła reszta. Przez dobre 10 minut wszyscy kręcili się po kuchni szykując sobie coś do jedzenia. W końcu skończyli i usiedli przy stole
- Chłopaki ! - przekrzyczał zamęt wuja - Za godzinę wszyscy macie być gotowi bo jedziemy do studia dokończyć piosenkę
- W takim razie ja zgłoszę się dzisiaj do pracy - powiedziałam - w końcu z moim kolanem jest już dobrze.
Sądziłam, ze chłopacy mnie poprą, ale jak się okazało nie było na to szans. Wszyscy zaczęli wykrzykiwać słowa protestu. Zrobiłp się przez to spore zamieszanie. W końcu zrezygnowana rzekłam
- Dobra, już dobra. Pojadę z wami mimo, ze nie mam pojęcia do czego jestem wam potrzebna
- Uważam, ze chłopacy maja racje Meggan - zabrał głos wujek - też umiesz śpiewać, może się nam to przydać
- Mogę jechać, ok. Ale nie będę śpiewać
- Dobra, dobra. Idę się szykować - wtrącił Kieran.
 I jak to zawsze u nas bywa każdy wstał i poszedł do siebie. Podeszłam do szafy zerkając wcześniej w okno. Typowo londyńska pogoda. Wyjęłam z szafy rzeczy, które niekoniecznie nadawały się na lato i ubrałam się :




Założyłam buty i podeszłam do lustra. Pomalowałam rzęsy i związałam włosy i mało starannego koczka. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Nie kryłam zdziwienia kiedy okazało się, że tylko ja jestem już gotowa. Oparłam się o blat i wyjęłam telefon. Gdy chciałam coś tweetnąć do kuchni przyszli chłopacy z wujkiem:
- Kiedy ty mi tak wyrosłaś, Meg ? - spytał z uśmiechem
Wzruszyłam ramionami i schowałam telefon ;
- Przez ostatnie dziewiętnaście lat robiłam to bez przerwy.
Mój wzrok mimowolnie powędrowała na Deana, który wpatrywał się we mnie. Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok:
- Możemy jechać ? - zapytał Kieran
- Tak, możemy.
Każdy w swoim własnym tempie ruszył w kierunku wyjścia gdzie czekało już na nas auto. Ja wyszłam z kuchni równo z Seanem. Uśmiechnęłam się gdy szturchnął mnie ramieniem:
- Co jest ? - spytałam patrząc na niego
- Nic, chciałem ci tylko powiedzieć, że ładnie wyglądasz
- Oooo, dziękuję - uśmiechnęłam się
- A to...z Deanem to już na poważnie ? - spytał drapiąc się po karku z zakłopotaniem.
Zaśmiałam się i wyszłam z domu ciągle idąc obok niego :
- Przykro mi, ale to ciągle zakład 
- Przykro ci - poruszył brwiami z uśmiechem
- Tak, przykro. A dlaczego to już z pewnością sam sobie powiesz.
Odwzajemniłam uśmiech i wsiadłam do auta lądując obok Kierana. W śmiechu i żartach przebyliśmy całą drogę. W końcu auto zatrzymało się przed studiem a my wyszliśmy z niego z wielkimi uśmiechami na twarzy. Weszliśmy do środka od razu kierując się do miejsca w którym chłopacy mieli skończyć nagrywać piosenkę. W pomieszczeniu znajdował się już koleś odpowiedzialny za ten cały sprzęt. Chłopacy przywitali się z nimi i zdjęli kurtki od razu zajmując się swoimi sprawami. W tym przypadku robili sobie zdjęcia z rąsi na twittera :
- Ben, to jest Megan, moja siostrzenica - przedstawił mnie wuja
- Miło mi cię poznać - powiedział chłopak i uścisnęliśmy sobie dłonie - też śpiewasz ?
- Ja tylko dla zabawy - odparłam z uśmiechem.
Wuja zaczął rozmawiać z Benem więc ja odeszłam. Usiadłam na kanapie kładąc torebkę obok siebie. Nie musiałam długo czekać aż obok pojawił się Dean:
- Co robisz, księżniczko ?
- Siedzę - odparłam i spojrzałam na niego z uśmiechem
- Rozumiem, że nie zmieniłaś zdania i nie masz zamiaru pokazać nam co potrafisz.
Oparł się o kanapę i wskazał głową na mikrofony za szybą, żeby jaśniej powiedzieć o co mu chodzi :
- Nie, nie zmieniłam zdania. 
- A szkoda, jestem pewny, że masz ładny głos - wyszczerzył się bardziej i dodał - z tego co słyszę gdy jesteś pod prysznicem idzie ci serio nieźle.
Spojrzałam na niego zdziwiona. O czym on mówi ? Przecież ja wcale nie śpiewam pod prysznicem. Dobra, może czasami. Ale zawsze robię to pod nosem :
- Dean.... - zaczęłam ale nie było mi dane dokończyć, ponieważ wuja zawołał go i Kierana.
- Dokończymy tą rozmowę za moment - powiedział zanim odszedł.
Westchnęłam cicho i też wstałam stając obok wuja dzięki czemu lepiej widziałam chłopaków za szybą. Założyłam ręce na klatce piersiowej i ciągle wpatrywałam się w dwóch braci, którzy zaczęli nagrywać. Na początku było trochę ciężko, bo Kit i Sean skutecznie ich rozśmieszali. Ale w końcu wuja wysłał ich do sklepu i dzięki temu mogli nagrywać w spokoju. Dowiedziałam się w między czasie jaką piosenkę nagrywają. Puzzle Piece. Muszę przyznać z czystym sumieniem, że  tekst piosenki wzrusza do łez. 
Gdy usłyszałam początek piosenki od razu spojrzałam na Deana wiedząc, że to on zaczyna śpiewać. Kiedy tylko z jego ust padły pierwsze słowa przeszły mnie dreszcze. Po chwili spojrzał na mnie i złapaliśmy kontakt wzrokowy. Miałam wrażenie, że każde słowo, wyraz który śpiewał wpadał prosto do mojego serca i zapisywał się tam sprawiając, że po moim ciele rozchodziło się przyjemne ciepło. Nawet kiedy skończył śpiewać żadne z nas nie odwróciło wzroku. Nie zauważyłabym, że piosenka się skończyła, gdyby wuja nie zaczął klaskać dając im znak, że mogą wrócić. 
Weszli do pomieszczenia z uśmiechami na twarzach :
- Niezła robota, chłopaki - pochwalił ich wuja - sądziłem, że będziemy musieli to powtarzać kilka razy, ale wyszło idealnie
- Czyli na dzisiaj to wszystko ? - spytał Sean który wrócił z Kitem
- Właściwie to tak, już wszystko skończyliśmy - powiedział wujek i wyjął telefon - przepraszam na moment 
- Meg ? - zwrócił się do mnie Kieran 
- Co ? 
- Co powiesz na mały zakład ? 
- W normalnych warunkach pewnie bym się zgodziła od razu, ale zważywszy na to, że zaproponowałeś to ty najpierw spytam o co chodzi ? 
- Nie zaśpiewasz przed nami wszystkimi tam - wskazał miejsce za szybą 
- Co musi zrobić przegrany ? 
- Butelka wódki, bez popijania, duszkiem - wymieniał wolno badając moją reakcję. 
Spojrzałam na niego totalnie zdziwiona. Propozycja była nie do odrzucenia, ale gorzej będzie, jeżeli przegram. Stałam chwilę w milczeniu zastanawiając się. Nie miałam się czego bać. Wystarczyło by tylko, żebym zaśpiewała a Kieran musiałby wypić wódke : 
- Odważny zakład - stwierdziłam - i bardzo chętnie go przyjmę bo z wielką chęcią zobaczę jak sobie poradzisz z tą wódką 
- Świetnie, wybierz piosenkę a Ben wszystko ci uruchomi. 
Wzięłam głeboki oddech i podeszłam do chłopaka. Nie miałam pojęcia co mogę zaśpiewać. Przetrząsałam głowę w poszukiwaniu czegoś co by się nadawało. Niestety, jak na złość, jedyne piosenki jakie przychodziły mi na myśl były autorstwa ROOM94. Na głowe jeszcze nie udpadłam. Nie mam zamiaru śpiewać ich piosenek. Jeszcze bym się pomyliła i z pewnością zrobiło by mi się głupio a tego nie chciałam. W końcu zdecydowałam. Podałam Benowi tytuł i przeszłam do drugiego pomieszczenia. 
Chłopacy od razu stanęli przy szybie z uśmiechami przyklejonymi do twarzy. Wzięłam do ręki słuchawki i zaczerpnęłam kilka głębszych oddechów. Założyłam je i niemal od razu usłyszałam pierwsze takty piosenki. If we're alright. The wanted. Przygryzłam lekko wargę i w odpowiednim momencie zaczęłam śpiewać. Momentalnie zapomniałam o zdenerwowaniu. Zapomniałam o chłopakach słyszących każde, nawet najmniej ważne słowo. Teraz liczyła się dla mnie tylko muzyka i słowa, które chciałam przekazać tak, żeby trafiły do serc. Po skończonej piosence, zdjęłam słuchawki i odwiesiłam je na miejsce. 
Przygryzłam wargę i odważyłam się spojrzeć na chłopaków. Wtedy o mało co nie padłam na podłogę ze zdziwienia. Wszyscy klaskali, ale to nie to wstrząsneło mną najbardziej. Chodziło mi o to jak na mnie patrzyli. Niedowierzenie, uznanie, zachwyt. I to wszystko wymieszane razem. Uśmiechnęłam się i wróciłam do nich. 
Wszyscy od razu zaczęli się się nawzajem przekrzykiwać. Z tego co usłyszałam mówili o tym jak dobrze śpiewam, że strasznie im się podobało no i był też Kieran, który narzekał, że przegrał. W końcu wszyscy się uspokoili a wuja, który już wrócił, oznajmił, że pora się zbierać. 
Zabrałam torebkę i skierowałam się do wyjścia równo z Deanem. Uśmiechnęłam się do niego; 
- Masz naprawdę wielki talent, Meg - odezwał się 
- Dziękuję, ale to dopiero amatorszczyzna. Daleko mi do gwiazd, nawet do was 
- Nie prawda. Jesteś wrażliwa na muzykę i to widać 
- Wrażliwa ? - spojrzałam na niego wzrokiem który zawisł pomiędzy kpiną a ciekawością 
- Tak. Mało jaki artysta umie zaśpiewać porządnie 
- Co przez to rozumiesz? - dopytywałam 
- Chodzi mi o to, że serio dobrze zaśpiewana piosenka trafia prosto do serca. Wzrusza, sprawia że przechodzą cię dreszcze. I ty tak zaśpiewałaś 
- Ja po prostu śpiewałam, Dean. Chciałam tylko wygrać zakład, więc wyklepałam te słowa nie zwracając na nich szczególnej uwagi. W końcu to tylko słowa - odparłam i złapałam się poręczy schodząc po schodach 
- Niby tak, ale to za ich pomocą możesz przekazać uczucia o których boisz się powiedzieć drugiej osobie. 
Spojrzałam na niego. Widziałam, że chcę coś jeszcze dodać, ale wyraźnie się powstrzymywał. Podeszliśmy do wyjścia i na zewnątrz czekały fanki chłopaków. Dean złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w kierunku auta, ale zatrzymałam się: 
- Nie masz zamiaru do nich podejść? - wskazałam na całkiem sporą grupkę dziewczyn 
- Tom kazał nam iść do auta 
- A ja karze ci podejść do swoich fanów i spełnić ich marzenia - wzięłam ręke i włożyłam ją do kieszeni 
- Nie chcę cię zostawiać 
- Żartujesz sobie? Mieszkam z tobą a one ? Może niektóre z nich widzą cię po raz pierwszy. Więc idź do nich, zrób zdjęcia, porozmawiaj. 
Patrzył na mnie stojąc w miejscu. Wyraźnie bił się z myślami. Z jednej strony chciał iść do fanek a z drugiej strony nie chciał odejść ode mnie. Staliśmy tak naprzeciwko siebie czekając aż druga strona w końcu wymięknie. Niestety, nie miałam zamiaru to być ja. W końcu Dean westchnął i przejechał dłonią po twarzy: 
- Zaraz wracam. 
Oznajmił i podszedł do grupki fanek które od razu z piskiem rzuciły się w kierunku jego i reszty chłopaków którzy wyszli ze studia. Z uśmiechem wyjęłam telefon i korzystając z tego, że zespół jest zajęty weszłam na twittera. Zdziwiła mnie liczba followersów która drastycznie wzrosła. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że to przez to, że chłopacy z ROOM bardzo często mnie oznaczają o czym nawet nie wiedziałam. 
Po dłuższym czasie weszliśmy do auta wracając do domu. Chłopacy z ożywieniem rozmawiali o tym jakie prezenty dostali. Kompletnym zdziwieniem było dla mnie gdy kilka dziewczyn poprosiło mnie o zdjęcie. 
Jakiś czas potem siedzieliśmy w salonie patrząc wyczekująco na Kierana. Przyszli do nas też chłopacy z Union J:
- Dajesz, trzeba było się nie zakładać - powiedziałam z uśmiechem
- Nie sądziłem, że się zdecydujesz - odparł
- Trudno, teraz już za późno.
Odkręciłam butelkę i podałam mu ją z uśmiechem. Wziął ją do ręki i spojrzał na każdego z nas po kolei z niepewnym wyrazem twarzy :
- Nie radzę, jeżeli znajdę zdjęcia albo filmiki w internecie - ostrzegł.
Zaśmiałam się i odwróciłam patrząc na George'a siedzącego na oparciu mojego fotela. Wszyscy w pokoju odłożyli telefony, chociaż i tak wszyscy wiedzieliśmy, że za chwilę je wyjmą :
- Twoje zdrowie, Meg
Powiedział i przechylił butelkę przykładając ją do ust. Wszyscy zaczęliśmy dopingować go ze śmiechem. Po jakimś czasie odłożył pustą butelkę na stół ze zwycięskim uśmiechem na ustach. Każdy przybił mu piątkę. Byli dumnie z kumpla. Zaśmiałam się i spojrzałam na Deana. Patrzył na mnie. Tylko na mnie. Z uśmiechem. Przygryzając delikatnie wargę. Oblizałam usta i spuściłam wzrok zawstydzona.



SZÓSTEGO DNIA pokazał mi, że tekst piosenki to coś więcej niż słowa, to ukryte uczucia które trzeba dobrze rozszyfrować. 



_________________________________________________________________________________
Witam was serdecznie po bardzo drugiej przerwie ;)
Nie będę owijać w bawełnę, nie pisałam tutaj z własnego lenistwa ;d
Ale teraz nowy rok i mam zamiar doprowadzić bloga do końca, ale spokojnie, to trochę potrwa ;D
Jak widzicie w następnym rozdziale opiszę ostatni dzień zakładu.
Jak sądzicie ? Jak się skończy ?
Czekam na opinię i do następnego <3


wtorek, 22 października 2013

Rozdział 7

Jęknęłam cicho, gdy pierwsze promienie słoneczne wpadły do pokoju prosto na moją twarz. Chciałam obrócić się na drugi bok, gdy poczułam ramiona zaciskające się wokół mojej talii. Dopiero po chwili dotarło do mnie, kto mnie obejmuje. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Deana. Leżał na boku z ręką przerzuconą przez moją talię. Jego, idealna zawsze, fryzura teraz była w nieładzie. Wyglądał jak dzieciak, jak słodki dzieciaczek. Nie mogąc się powstrzymać, najdelikatniej jak potrafiłam pocałowałam go w policzek. Potem znowu położyłam głowę na poduszkę i wtuliłam się w ciepły tors chłopaka. Teraz nie zwracałam już uwagi na słońce które świeciło mi w twarz. Byłam szczęśliwa i nic nie było w stanie tego zmienić. Nim się obejrzałam znowu odpłynęłam w krainy morfeusza.
Gdy poczułam, że Dean zabiera rękę i wstaje wydałam z siebie westchnienie niezadowolenia. Po chwili usłyszałam głos, który był ostatnim jaki w tej chwili chciałam słyszeć. Nie podnosząc się powiedziałam
- Wynoś się stąd, barbie
- Właśnie mnie skomplementowałaś - odparła Jessica - Chciałaś powiedzieć, że jestem chuda i śliczna ?
- Nie. Plastikowa i bez mózgu. A teraz wynocha !
Nie musiałam się podnosić, żeby wiedzieć, że Dean powstrzymuję się od śmiechu. Gdy usłyszałam obcasy a chwile potem trzaśnięcie drzwiami powiedziałam
- Ona to każdemu ranek zepsuje
- Już zepsuła ci dzień ? - Zapytał - mogę pomóc ci go jakoś naprawić ?
- Tak - odparłam i robiąc więcej miejsca na łóżku dodałam - poleż ze mną jeszcze trochę
Chłopak uśmiechnął się i położył obok mnie. Przytuliłam się do niego a on objął mnie ramieniem ;
- Wygodnie ? - Spytał
- Mhm
Leżeliśmy chwile w ciszy, nagle Dean zapytał
 - czemu ty tak właściwie jej nie lubisz ?
Uśmiechnęłam się. Owszem, mogłam mu powiedzieć, ze jej nie lubię tylko dlatego, ze ewidentnie go podrywała. Ale nie koniecznie uśmiechało mi się tłumaczenie dlaczego jestem zazdrosna. Wiec po prostu podniosłam się, wyswobodzajac się jednocześnie z jego objeć
- Wystarczy tego leniuchowania - powiedziałam wstając z łóżka
Zagryzłam wargę i podeszłam do szafy. Otwarłam ja i stałam wpatrując się w jej zawartość
- Mamy jakieś konkretne plany na dzisiaj ? - Zapytałam nie patrząc na niego - Nie wiem co mam ubrać
- Z tego co wiem, mamy iść gdzieś na spacer, a pogoda za ciekawa nie jest.
Odwróciłam się zdziwiona. On sobie ze mnie żartuje ? Przecież zostałam obudzona przez słonce a teraz ? Podeszłam do wielkiego okna i zamarłam. Padało to mało powiedziane. Deszcz lal się strumieniami. Jęknełam niezadowolona i rzucając się na łóżko zatopiłam twarz w poduszce
- Mieliśmy skończyć z leniuchowaniem - droczył się ze mną
- Zmieniłam zdanie. Jestem za tym, żeby cały dzień spędzić w łóżku
- W łóżku ?
 Chłopak podniosł brwi w zdziwieniu a ja zachichotałam kładąc się na plecach. Dopiero po fakcie dotarła do mnie dwuznaczność tego, co powiedziałam
- Dobrze wiesz, ze nie o to mi chodziło..
- Nie tłumacz się - przerwał mi nawijając na palec jeden z kosmyków moich włosów.
Leżałam tak wpatrując się w jego skupiona minę, gdy nagle drzwi otwarły się i stanął w nich Kieran
- Czy mogę wiedzieć czemu jeszcze nie jesteście gotowi ? - Zapytał
- Zaczyna się - mruknęłam i znowu usiadłam
- Pytałem o coś !
- Boże, Kieran wrzuć na luz ! - Powiedziałam - wstałes lewa noga czy ktoś ci napluł do śniadania ? Razem z moim siedmiodniowym chłopakiem wybuchnęliśmy śmiechem. Nie wiem jak długo Kieran stal wpatrując się w nasza zaśmianą dwójke, ale w końcu wyszedł mówiąc
 - Za 20 minut wychodzimy
Wytarłam łzy, które pociekły mi po policzkach i wstałam z lozka trzymając się za brzuch
 - Tak naprawdę, ten tekst wcale nie był taki dobry, wiec nie wiem czemu się śmialismy - powiedziałam do Deana
- Nie mam pojęcia, ale Kieran chyba się na nas obraził
- Bezwątpienia
 Posłałam w jego stronę uśmiech i po raz drugi stanęłam przed szafa. W końcu wybrałam zestaw i weszłam do łazienki w której zamknęłam się na klucz. Z uśmiechem na ustach zaczęłam poranna toaletę. Związałam włosy i weszłam pod prysznic, z którego niestety, już po pięciu minutach musiałam wyjść. Ubrałam się




 i nie zawracając sobie głowy poprawianiem nieogarnietego koka wróciłam do sypialni. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu siedział tam, już ubrany, Dean 
- A ty co tu robisz ? - Zapytałam zakładając buty 
- Przyniosłem śniadanie 
Wskazał na biurko na którym leży zapakowane kanapki. Uśmiechnęłam się pokazując przy tym zęby i powiedziałam 
 - Dziękuje. To mile, ze tak o mnie dbasz 
- Jesteś moja dziewczyna, to logiczne, ze się martwię. 
Podeszłam do biurka i otwarłam jedna z kanapek. Nie wiedziałam, jak zareagować na to co powiedział, ale byłam pewna, ze moje policzki mnie zdradziły. Bez wątpienia rozlał się na nich śliczny, czerwony rumieniec 
 - Resztę kanapek bierzemy ze sobą ? - Zapytał chłopak 
- Wydaje mi się, ze to dobry pomysł. 
Dean poszedł po plecak, żeby spakować jedzenie a ja w tym czasie założyłam kurtkę i wzielam do reki telefon. Od paru dni z nikim sie nie kontaktowalam. Mialam kilkanascie nieodebranych polaczen od mamy i kilka smsow. Weszlam w pierwszego i przeczytalam :
"kochanie, byl u nas wuja Tom. Przywiozl psa mowiac, ze za dobrze sie bawisz, zeby sie nim zajmowac. Odezwij sie, gdy znajdziesz chwile. Kocham cie, mama".
Zaśmiałam się kładąc komórkę na biurku. Rzeczywiście. Tak dobrze się bawiłam, ze nawet nie zauważyłam braku mojego wuja o psie już nie mówiąc. Ciągle się uśmiechając zeszłam na dol. W kuchni wszyscy szykowali się już do wyjścia. Moja uwagę przykul chłopak z ruda szopa włosów. Sean podażył za moim wzrokiem mówiąc 
- Meg, to jest Robbie - wskazal na chlopaka i dodal - Rob to jest Megan. Siostrzenica Toma 
- Milo mi cie poznac - uscisnelismy sobie dlonie i wtedy do kuchni wpadl Dean 
- Robbie ! - Krzyknal przybijajac mu piatke - gotowy na uwiecznianie naszych poczynan ?
- Poczynan ? 
- Rob bedzie robil nam zdjecia - wyjasnil Kit. 
Pokiwałam głową z uznaniem i wtedy dołączyła do nas Jessica. Na widok jej stroju chłopacy omal nie wybuchnęli śmiechem 
- Kieran, mozesz mi przypomniec gdzie idziemy na ten spacer ? - spytal zasmiany Sean 
- Do lasu.....
Oparłam głowę o plecy mojego chłopaka ukrywając tym samym mój uśmiech. Jess miała na sobie spódniczkę i buty na koturnie. Cóż, z pewnością była oryginalna. Zanim zdążyliśmy wybuchnąć śmiechem Kit oznajmił, że najwyższa pora się zbierać. Ja wychodziłam z pomieszczenia jako ostatnia. Gdy tylko przeszłam przez drzwi wejściowe Dean złapał mnie za rękę splatając swoje palce z moimi. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyliśmy za reszta. Pogoda znowu się zmieniła. Tym razem świeciło słońce. Co prawda nie było tak ciepło jak wczoraj, ale najgorzej tez nie. Szliśmy szeroka ścieszką śmiejac się i żartując ze wszystkiego. Robbie ciągle robił zdjęcia. Niektóre były kompromitujące, ale obiecał, ze nie udostępni niczego bez naszej zgody. Nagle natrafiliśmy na rzekę - A gdzie jest most ? - Zapytała Jessica 
- Tutaj 
Wskazałam na kawałek drewna uśmiechając się sztucznie.
- Nie ma mowy, zebym po tym przeszla 
- Ruszcie sie !
Spojrzałam na druga stronę i zobaczyłam, ze tylko ja i Jess jeszcze nie przeszłyśmy. Mój siedmiodniowy chłopak właśnie szedł po drewnie a Robbie robił mu zdjęcie.
- Moze by tak ktorys z was mi pomogl ?! - Krzyknela blondynka 
Dean odwrocil sie i gdy mu pomachalam wrocil sie 
- No, chociaz jeden 
 - Sorry Jess, ale ja przyszedlem po Meg 
Zaśmiałam się i położyłam jedna nogę na desce 
- Nie jestem przekonana, czy to napewno dobry pomysl - powiedzialam 
- Spokojnie, bede cie trzymac
I dla potwierdzenia swoich slow zlapal mnie w tali. Troche pewniejsza zrobilam kilka krokow na przod. Gdy bylismy juz w polowie zle postawilam noge i nim sie zorientowalam polecialam prosto do wody, a razem ze mna Dean. Wszyscy, łacznie z nami, zaczeli sie smiac a Robbie rozpoczal fotografowanie nas. Po chwili siedzenia w nie za cieplej wodzie Sean wyciagnal do mnie reke mowiac 
- Chodz, chyba najwyzsza pora wracac do domu.
Pomógł mi stanąć na brzegu i zawróciliśmy do domu. Trzeba przyznać, że ludzie patrzyli na mnie i Deana ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. 
Kiedy bylismy juz w poczatku przecznicy na ktorej znajdowal sie dom zaczelo lac, tak samo jak rano. Przebieglismy prostą wiodącą do domu ale mimo to i tak wszyscy wygladalismy jak zmokniete kury. Zdjelismy buty i kazdy poszedl do siebie, zeby sie przebrac. 
Nie ukrywam, ze cala droge smialam sie z Jessicki. Coz, przynajmniej jedna z nas dobrze sie bawila. Zdjelam mokre ciuchy i wyjelam z szafy cropp top i czarne rurki. Zalozylam biale skarpetki i zeszlam na dol. Przeszlam przez kuchnie, ale nikogo tam nie zauwazylam, wiec udalam sie do salonu. Stanelam jak wryta w progu. Chlopacy ze smiechem przesuwali meble tak, zeby zrobic miejsce na srodku
- Co robicie ? - Zapytalam zakladajac rece na klatce piersiowej i opierajac sie o futryne 
Wszyscy spojrzeli na mnie w momencie kiedy do pomieszczenia weszla Jessica. Na widok jej stroju o malo co nie krzyknelam "postoj dla dziwek to nie u nas". Miala na sobie koronkowy top i spodniczke, ktora ledwo co zakrywala jej tylek. 
Wszyscy spojrzeli na nia ze zdziwieniem. Wszyscy z wyjatkiem Deana ktory wpatrywal sie we mnie jak w obrazek. Usmiechnelam sie do niego i usiadlam na kanapie ktora znajdowala sie przy scianie 
- To kto jeszcze z nami gra ? - Spytal Sean 
- W co ? - Ozywilam sie 
- W twistera. Gram ja, Dean i Kieran. Kit kreci, wiec ktoras z was mogla by z nami zagrac 
- Jasne, ze zagram. Może być śmiesznie 
 - Chociaż ty umiesz sie bawić
Zasmialam sie i stanelam po jednej stronie rozlozonej na podlodze maty. Nie pytalam jak maja zamiar grac w czterech bo bylam przekonana, ze oni sami tego nie wiedza. Przy najmniej bedzie smiesznie, pomyslalam. Kit zakrecil specjalna plansza i zabawa sie zaczela. 
Przez jakies 10 minut slychac bylo tylko nasze smiechy i polecenia Kita. Prawa reka na zielone, lewa noga na niebieskie. Nagle chlopak zwrocil sie do mnie 
- Meg, lewa reka na czerwone 
- Co ? Jak ja mam to zrobic ? 
Zasmialam sie i polozylam reke na wlasciwe miejsce. Dopiero wtedy zorientowalam sie, ze znajduje sie dokladnie nad Deanem 
- Hej - powiedzial 
- Hej
Usiadlam na jego brzuchu, zeby troche odpoczac
- Ej ! - Oburzyl sie - nie wolno siadac na innych 
- Przykro mi, ale nikt nie wyjasnil mi zasad 
Dean juz chcial cos odpowiedziec, kiedy odezwal sie Sean 
 - Uwazajcie, musze wejsc pod was 
- Co ?! - Powiedzielismy rowno 
- Nie moja wina, ze Kit nie umie krecic. Nie radze, jezezli na mnie spadniesz Dean
Zasmialam sie i odwrocilam glowe do tylu w poszukiwaniu jeszcze jednego uczestnika zabawy. Gdy w koncu go zauwazylam o malo co nie wybuchnelam smiechem. Tylko Kieran potrafi zaplatac sie sam ze soba. Kiedy chcialam z powrotem spojrzec na swojego siedmiodniowego chlopaka smyknela mi sie reka, co nie bylo za dobre. Wyladowalam na Deanie, ktory kompletnie sie tego nie spodziewal i przez to polecial na Seana. Wybuchnelismy smiechem i lezelismy tak na sobie probujac sie uspokoic. W koncu podnioslam sie z nich. Stwierdzilismy, ze na dzisiaj doscy tej zabawy.
Okazalo sie, ze jest juz po 21 wiec zamowilismy pizze, ktora zjedlismy w salonie ogladajac film. Kiedy nasz seans sie skonczyl pozegnalam sie ze wszystkimi i poszlam na gore. Chlopacy ogladali jeszcze horror, ale mi nie usmiechalo sie ogladanie krwi i innego tego typu rzeczy. Bylam juz na szczycie schodow, gdy uslyszalam
- Meg, poczekaj
Zatrzymalam sie, zgodnie z prosba i czekalam az dolaczy do mnie najmlodszy Lemon. Potem razem ruszylismy do pokoi. Stanelam pod drzwiami swojej sypialni i obrocilam sie, zeby zyczyc mu dobrej nocy, gdy zrobil cos, czego kompletnie sie nie spodziewalam.
Przyciagnal mnie do sobie i pocalowal. Po chwili oderwal sie ode mnie i ze slodkim usmiechem powiedzial
- Dobranoc, ksiezniczko.
I poszedl do siebie. W lekkim szoku otwarlam drzwi i weszlam do sypialni. Tam zalozylam na bielizne za duza koszulke i polozylam sie do lozka. Zamknelam oczy i pozwolilam, zeby do snu utulilo mnie wspomnienie jego miekkich warg calujacych moje.



PIĄTEGO DNIA pokazał mi, że potrafi zmienić moją codzienność w coś niezwykłego i bez wątpienia zabawnego 



__________________________________________________________________________________
Hej kochani ;) 
Jak widzicie, już jest następny rozdział.
Wszystko dlatego, że byłam chora i miałam wiele czasu na pisanie ;)
Mam nadzieję, że wam się podoba ;) 
Jak widzicie zostały już tylko dwa dni zakładu ^^  
jak myślicie ? Meg będzie z Deanem ? ;D
Z góry przepraszam za błędy, których jeszcze nie poprawiłam
Liczę na komentarze i do następnego <3

sobota, 12 października 2013

Rozdział 6

Rzucałam się po łóżku już od ponad 20 minut próbując znowu zasnąć, oczywiście na marne. Cała noc tak wyglądała. na zmianę budziłam się i drzemałam, bo spaniem tego nie można nazwać. Była dopiero 9, ale wiedziałam, że Dean nie miał zamiaru do mnie przychodzić. Jedynym wyjściem była pójście do niego. Nie zastanawiając się długo wyszłam z pokoju i udałam się do sypialni chłopaka. Drzwi były otwarte, więc po prostu weszłam do środka. Rozejrzałam się. Pokój znowu miał inny kolor, tym razem wrzosowy. Lemon leżał przykryty kołdrą. Najprawdopodobniej spał. Gdy zawiał wiatr i powietrze dostało się do środka przeszedł mnie dreszcz. Nie ma się co dziwić, w końcu miałam na sobie tylko bieliznę i za dużą koszulkę. Weszłam na łóżku i oparłam się o ścianę obserwując mojego siedmiodniowego chłopaka. Nagle, z całkiem nieznanego mi powodu zachichotałam, przez co obudziłam Deana :
- Meg ? Co ty tutaj robisz ? - zapytał i przetarł zaspane oczy
- Przyszłam z tobą porozmawiać
- O czym ?
Zagryzłam wargę zastanawiając się co powinnam powiedzieć. Dean w tym czasie usiadł i nie spuszczał ze mnie wzroku
- Wiem, że jesteś na mnie zły, ale chce, żebyś wiedział, że dla mnie ten pocałunek z Seanem nic nie znaczy. To było zwykłe wyzwanie, i no..... przepraszam
- To ja powinienem cię przeprosić. Zareagowałem zbyt dziecinnie. Więc, no..... przepraszam
- Nic się nie stało
Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie i od razu wiadomo było, że już wszystko wróciło do normy. Chłopak wstał i podszedł do biurka. Wziął stamtąd miskę z owocami i pilot do telewizora. Znowu usiadł obok mnie i włączył jakąś stację muzyczną :
- Umiesz zawiązać językiem ogonek od wiśnie ? - zapytał Dean
- Jasne, to łatwe
Przerzuciłam swoje nogi przez uda Lemona i wzięłam z miski owoc.Włożyłam ogonek do ust i po chwili wystawiłam język demonstrując tym samym, że udało mi się go zawiązać
- Wow, niezła jesteś. Ja tak nie umiem
- Czyli nie umiesz się dobrze całować - uśmiechnęłam się i wrzuciłam ogonek od wiśni do miski
- Całuję się najlepiej na świecie ! - oburzył się - i jestem w stanie to udowodnić
- Tak ? - podniosłam brwi - w takim razie droga wolna.
Dopiero gdy chłopak nachylił się w moim kierunku dotarło do mnie, na co właśnie mu pozwoliłam. Gdy delikatnie musnął moje wargi poczułam delikatne mrowienie. Zamknęłam oczy nie mogąc się doczekać pocałunku. Po chwili Dean objął mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili. Oblizałam usta i powiedziałam :
- Ok.... miałeś rację...
- Ja zawsze mam rację
- Wlewaj sobie dalej - mruknęłam pod nosem
- Co mówiłaś ?
- Wlewaj sobie dalej !
Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Oczywiście chłopak pobiegł za mną. Zbiegłam po schodach i wleciałam do kuchni. Niestety nie było mi dane uciekać dalej, ponieważ Dean złapał mnie w pasie i zaczął łaskotać :
- Proszę, przestań ! - krzyczałam między napadami śmiechu
- Najpierw przyznaj mi rację
- Dobra, masz rację !
- W czym ? - nie dawał za wygraną
- Całujesz się najlepiej na świecie ! A teraz proszę, przestań !
Chłopak w końcu zlitował się nade mną i przestał mnie łaskotać. Wytarłam łzy, które pociekły mi ze śmiechu i usiadłam na krześle
- Może zrobimy jakieś śniadanie ?
- A gdzie reszta ? - zapytałam
- Jeszcze śpią, jest dopiero po 9
- No to może zrobimy śniadanie dla wszystkich ?
- Posiedź sobie, ja się tym zajmę
- Pomogę ci - uśmiechnęłam się i wstałam.
Postanowiliśmy zrobić naleśniki z owocami. podczas gdy Dean je smażył ja nakrywałam do stołu. Gdy na stole leżały już wszystkie naczynia otwarłam lodówkę i wyjęłam z niej nuttelę oraz sok pomarańczowy. Kiedy nalewałam ciecz do dzbanka do kuchni zeszli chłopacy
- Co tak pachnie ? - zapytał Kit
- Naleśniki - odpowiedziałam kładąc sok na stół - siadajcie, bo zaraz wystygnie
 Chłopacy posłuchali mnie. Zaraz za nimi przy stole usiadłam ja z Deanem. Udawałam, że nie widzę chłopaków patrzących na moje odkryte nogi. Żałowałam, że nie założyłam niczego dłuższego, ale teraz było już za późno. Siedzieliśmy i jedliśmy, ale jedyne o czym ja byłam w stanie myśleć, to pocałunek w pokoju mojego siedmiodniowego chłopaka. Czy żałowałam tego ? Z pewnością nie. Czy podobało mi się to ? No cóż...z pewnoscia tak. Po śniadaniu wszyscy poszli się przebrać w stroje kąpielowe. Na dworze było strasznie gorąco, wiec kompletnie im się nie dziwiłam. Posprzątałam ze stołu i poszłam do siebie. Otwarłam szafę i zaczełam szukać stroju kąpielowego. W końcu znalazłam czarno-biały, dwóczęściowy kostium. Ubrałam go, związałam włosy w koczka i wyszłam na zewnątrz. Słonce od razu zaświeciło mi prosto w oczy. Położyłam ręcznik na leżaku i zakrywając dłonią oczy spojrzałam na basen. Wszyscy byli we wodzie. Co robili ? Ciężko bylo mi ując to jednym słowem. Niektórzy ściągali sobie nawzajem spodenki, inni rzucali piłką i tylko Kit najnormalniej w świecie pływał. Usiadłam po turecku na leżaku i ciągle zasłaniając dłonią oczy z uśmiechem na twarzy obserwowałam chłopaków. Nie ukrywam, ze w szczególności przyglądałam się Deanowi. Nie minęła chwila a już wyszedł z wody i stanął przede mna zasłaniając słonce, wiec mogłam wziąć dłoń. Nie umkneło mojej uwadze, ze zmierzył mnie wzrokiem od twarzy a kończąc na nogach :
 - odpowiada ci to co widzisz ? - Zapytałam z ironia
 - pod każdym względem
Wyszczerzył zęby w uśmiechu i usiadł na drugim koncu leżaka
- nie idziesz popływać ? - Zapytał
Pokręciłam głową. Siedzieliśmy tak w milczeniu obserwując basen. Po jakimś czasie słońce tak bardzo mi przeszkadzało, ze wstałam mówiac
 - zaraz wracam, idę po okulary.
Nie czekając na odpowiedz weszłam do środka. Gdy przechodziłam przez kuchnie zobaczyłam Kierana i Seana stojących przy zlewie. Normalnie pewnie bym sie tym nie przejela, ale ich smiechy sprawiły, ze nie bylam w stanie nie zareagowac
- a co wy tu wyczyniacie ? - spytalam opierajac sie o blat.
 Oboje odwrocili sie i nawet nie ukrywali usmiechu na moj widok
- szykujemy balony - odparl Sean
- a moge wiedziec po co ?
 - urzadzimy sobie mala bitwe. Znajac zycie po jakims czasie przeniesie sie do domu, ale jestesmy zabezpieczeni
- nie chce byc wscipska, ale jak ?
 Kieran obrocil sie przodem do mnie i opierajac rece na kancie zlewa odpowiedzial
 - miski z balonami sa w kazdym pomieszczeniu tutaj, na schodach i na calym korytarzu. Kilka jest tez na dworze. Sadzac po twojej minie chetnie zaczniesz dzisiejsza zabawe
- z wielka checia.
 Po jakis 10 minutach napelnilismy wszystkie balony i ostatnia miska wyladowala na blacie. Nie ukrywam, ze troche zdziwilo mnie skad oni maja tyle misek, ale postanowilam nie zaglebiac sie w ta, z pewnoscia dluga, historie. Kazdy z nas wzial do reki balona i wyszlismy na dwor. Dean ciagle siedzial na lezaku. Nie zastanawiajac sie dlugo rzucilam w niego mokra bombe trafiajac prosto w glowe. Zagryzlam warge starajac sie powstrzymac smiech. Na moje nieszczeszcie Kieran i Sean kompletnie sie z tym nie kryli. Moj siedmiodniowy chlopak powoli sie odwrocil i gdy jego wzrok padl na mnie od razu z krzykiem rzucilam sie do ucieczki. Gdy bieglam po schodach odwrocilam sie i Dean zlapal mnie w talii. Zachichotalam i kladac swoje dlonie na jego ktorymi ciagle mnie obejmowal powiedzialam
- przepraszam, nie chcialam !
- teraz juz za pozno
- nie, Dean ! Prosze nie !
Nie bylam w stanie powtrzymac smiechu. Wiec stalismy tak smiejac sie, gdy na gore przybiegla reszta. Wykorzystalam chwile nieuwagi mojego siedmiodniowego chlopaka i wyrwalam sie z jego objec. Na moje nieszczescie reszta pobiegla za mna. Otwarlam pierwsze drzwi i wbieglam do srodka. Nim zdarzylam zareagowac w moim kierunku polecialy dwa balony pelne wody. Jeden minal mnie ladujac na lozku a drugi z kolei uderzyl prosto we mnie. Zanoszac sie od smiechu wyszlam z pomieszczenia prosto na korytarz, ktory jak sie okazalo, byl glownym miejscem bitwy. Chetnie przylaczylam sie do zabawy. Gdy balony na gorze sie skonczyly wszyscy zbiegli na dol. Chcialam pojsc w ich slady ale poslizgnelam sie na mokrej powierzchni i wyladowalam na podlodze znowu sie smiejac. Po chwili nade mna pojawil sie Dean
- znowu lezysz na podlodze ? - Zapytal - nie dziwi mnie to specjalnie
- sugerujesz cos ?
- nie uwzasz, ze to dziwne, ze tak czesto lezysz na ziemi ? - Odparl pytaniem na pytanie
- moze troszeczke
Oboje zasmialismy sie i gdy chcialam sie podniesc chlopak wzial mnie na rece i zaczal schodzic na dol. Kompletnie nie spodziewalam sie tego, co stalo sie pozniej. Otoz Dean wyszedl na dwor i bez zbednych ceremoni wrzucil mnie do basenu.
Po ok. dwoch godzinach wydurniania sie w basenie weszlismy do domu. Kazdy z nas poszedl do siebie, zeby sie wytrzec i przebrac. Gdy weszlam do swojego pokoju usmiech ani razu nie zszedl mi z twarzy. Wiedzialam, ze wakacje w Londynie beda niezapomniane, ale nie sadzilam, ze bede sie tak wspaniale bawila z chlopakami. Rozczesalam poplatane kosmyki wlosow i zostawilam je rozposzczone pozwalajac im wyschnac. Otwarlam szafe i wyjelam z niej szorty i croop top. Ubralam to na siebie i zeszlam na dol. Tam usiedlismy przy stole i zjedlismy pizze.
Siedzielismy w kuchni zartujac i smiejac sie do późnego wieczoru. Gdy w kuchni zostałam tylko ja na dół zszedł Dean mówiąc :
- Czeka mnie nocka na kanapie
- Dlaczego ? - zapytałam
- Moje łóżko jest mokre
Zagryzłam wargę starając się nie roześmiać. Teraz już wiedziałam, do którego pokoju wbiegłam podczas bitwy. Nie zastanawiając się długo powiedziałam :
- Możesz spać u mnie
- U ciebie ? - zdziwił się
- No tak...
Potem wszystko potoczyło się szybko. Przebrałam się w łazience w moją za dużą koszulkę i wróciłam do pokoju. Położyliśmy się z Deanem po obu końcach łóżka, ale ostatecznie przybliżyłam się. Położyłam mu głowę na ramieniu i tak zasnęłam.



CZWARTEGO DNIA pokazał mi, że całuję się najlepiej na świecie.



__________________________________________________________________________
Mamy następny ;)
Liczę, że wam się podoba i z góry przepraszam za błędy, ale ich jeszcze nie poprawiłam ;)
ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ PATRYCJI I BOGUSI ZA TO, ŻE TAK DŁUGO MUSIAŁY NA NIEGO CZEKAĆ !! <3
liczę na opinię i do następnego <3  

piątek, 20 września 2013

Rozdział 5

Spałam sobie smacznie, rzucając się po łóżku aż tu nagle usłyszałam krzyki na korytarzu. Nic dziwnego prawda !? Przecież nie ważne, że mam kaca, liczy się, że oni najwyraźniej się wyspali. Podniosłam się na łokciach i pierwsze na co zwróciłam uwagę, nie mówiąc o bólu głowy, była sukienka, która ciągle miałam na sobie. Nie byłam jednak w stanie się podnieść, dlatego sięgnęłam po telefon który leżał na etażerce i napisałam smsa do Deana. Po kilku minutach usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają :
- Co się stało ? - zapytał
- Nie mogę się ruszyć - wymamrotałam w poduszkę - Mam kaca jak nigdy
- To wielka szkoda - nie musiałam na niego patrzeć żeby wiedzieć, że się uśmiecha - Bo w kuchni siedzą twoi idole.
Te słowa podziałały na mnie jak płachta na byka. Gwałtownie usiadłam na łóżku i dopiero po chwili dotarło do mnie, że to nie było za dobre rozwiązanie. Bez wątpienia nigdy nie miałam jeszcze takiego kaca. Zamknęłam oczy licząc, że dzięki temu ból głowy mi przejdzie. Oczywiście jak zwykle się rozczarowałam :
- Nie dam rady do nich iść - jęknęłam i z powrotem rzuciłam się na poduszki.
Znowu zamknęłam oczy i dopiero wtedy dotarło do mnie, że w kuchni, piętro niżej, w tym samym domu co ja siedzą moi idole. Niektóre dziewczyny już dawno by tam siedziały, ale nie ja. Przecież z kacem nie dam rady. Dean usiadł na brzegu łóżka i gdy na niego spojrzałam od razu zauważyłam, że ledwo co powstrzymuję się od śmiechu :
- Błagam, wiem, że dla ciebie to może być nawet zabawne, ale nie śmiej się
- Nie będę, księżniczko. Wiesz w ogóle co się wczoraj działo ? - zapytał.
Wytężyłam umysł ale jedyne co widziałam to niejasne przebłyski. Tłum ludzi, których w ogóle praktycznie nie znałam. Wielka scena. Podświetlony basen i pełno dmuchanych zabawek w koło niego. Bar z każdym możliwym drinkiem :
- Nie do końca - odparłam - pamiętam tylko niektóre momenty
- Na przykład jakie ?
- Po co tam była ta wielka scena ? Dawaliście koncert charytatywny czy co ?
- Bardzo mi miło, że pamiętasz jaki dostałaś ode mnie prezent
Wtedy załapałam o co mu chodzi. Na scenie występowali Union J, i to był prezent  który zorganizował mój siedmiodniowy chłopak. Podniosłam się i przytuliłam Lemona :
- Przepraszam. Już wszystko sobie przypomniałam. Nie chciałam, żeby tak wyszło, ale chyba serio przeholowałam z alkoholem.
Naprawdę ciężko było mi mówić a co dopiero usiąść, i przytulić się do niego :
- Na rzeczywiście przeholowałaś, ale ja się nie gniewam, księżniczko
Dopiero gdy wypowiedział te słowa pozwoliłam sobie znowu położyć się na miękkie poduszki
- Tak strasznie chciałabym z nimi porozmawiać, ale ja naprawdę nie jestem w stanie tam iść - powiedziałam niemal płaczącym tonem
- Megan, spokojnie. Wczoraj z nimi imprezowałaś a dzisiaj i tak wszyscy są na kacu, więc nie będziesz się wyróżniać
- Pocieszające, ale ja nie jestem w stanie wstać, Dean
- Dlatego na biurku zostawiłem ci tabletki i wodę. Jak się naszykujesz to zejdź na dół, księżniczko.
I zanim zdążyłam poprosić go, żeby mi to podał wyszedł z pokoju. Miałam ochotę krzyknąć za nim coś typu "wal się" ale możliwe, że moje krzyki było by słychać też w kuchni, a nie koniecznie chciałam, żeby usłyszeli to moi idole.
Jakimś cudem udało mi się wstać i wziąć te tabletki. Potem postanowiłam, że wezmę prysznic. Zdjęłam wczorajsze ubrania, związałam włosy w koka na czubku głowy i weszłam do kabiny. Gdy pierwsze krople ciepłej wody spadły na moje ciało, poczułam jak wszystkie mięśnie się odprężają. Tego mi  było trzeba - pomyślałam.
Po około 20 minutach relaksu wyszłam z pod prysznica i owinięta w ręcznik weszłam do pokoju. Podeszłam do szafy i wybrałam ciuchy. Ubrałam je na siebie i stanęłam przed lustrem :



Założyłam białe skarpetki na nogi i wyszłam z pokoju. Z kuchni dochodziły śmiechy i rozmowy. Weszłam do pomieszczenia i od razu zauważyłam Jessicę :
- Zanim cokolwiek powiesz wiedz, że dzisiaj uduszę cię własnymi rękoma jeżeli tylko to zrobisz - powiedziałam do niej przez co Sean zakrztusił się piciem.
- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi - odparła patrząc na George'a.
Wywróciłam oczami i podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej jogurt do picia i usiadłam z nim przy stole. Najmłodszy z moich idoli patrzył na mnie, posłałam w jego stronę niepewny uśmiech :
- Meg ? - odezwał się Kieran
- Tak ? 
- Podobno jesteś fanką Union J więc dlaczego zachowujesz się w taki sposób ?
- W jaki sposób ? - zrezygnowana położyłam głowę na stole
- No wiesz, przywykłem do tego, że fanki krzyczą, płaczą, mdleją i tak dalej na nasz widok 
- Przepraszam, ale czuję się skrępowana waszą obecnością tutaj
- Dobra.
Podniosłam głowę do góry i zostałam w kuchni sama z moimi idolami. Uśmiechnęłam się i równo z nimi się podniosłam. Przytuliłam się do każdego z nich i zrobiłam kilka zdjęć. Chłopacy z pewnością mieli wielką frajdę z mojego podekscytowania ich towarzystwem. po kilku minutach każdy siedział na krześle i chłopacy śpiewali przeróżne piosenki. Zarówno swoje, jak i innych wykonawców. Nagle do kuchni wbiegł mój pies a za nim wszedł Dean :
-Co robicie ? - zapytał 
- Rozmawiam z idolami ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie 
- Mhm... A długo wam to jeszcze zajmie ? 
- Ugh... pytasz w jakimś konkretnym celu ? 
- Chcieliśmy zrobić grilla i nie wiem, czy chłopacy się na to piszą 
- Dzięki, za zaproszenie, ale musimy się już zbierać
I jak na zawołanie wszyscy z Union J wstali i zaczęli się z nami żegnać. Po niecałych 5 minutach w kuchni zostałam tylko ja i Dean.  
- Czyli dzisiaj grill ? 
- Jeżeli nie chcesz to możemy posiedzieć w domu i pooglądać telewizję, albo porozmawiać 
- Nie, spoko. Możemy spędzić trochę czasu z resztą 
- Skoro tak wolisz.
Albo mi się wydawało, albo chłopak był wyraźnie zawiedziony z faktu, że nie chcę spędzić czasu tylko z nim. 
Po jakieś godzinie siedzieliśmy przy ognisku. Stwierdziliśmy, że tak będzie fajnie. Gdy zrobiło mi się zimno Dean nie dość, że dał mi swoją bluzę to jeszcze mnie przytulił. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy, gdy nagle Kieran powiedział :
- Gramy w butelkę ? 
- To jest głupi pomysł - odparłam
- A co Megan ? Boisz się wyzwań ? 
- Nie, po prostu nie mam ochoty grać
Nie rozumiałam po co chcę w to grać. Mi wystarczyło tylko to, że siedziałam przytulona do mojego siedmiodniowego chłopaka. No ale jak się okazało musiałam grać, bo zostałam przegłosowana. A jako, że byłam jedyną dziewczyną już wiedziałam, że mam przerąbane. Na początku chłopacy ciągle brali wyzwania. Musieli robić salta, udawać sławne osoby, włożyć sobie kostkę lodu za koszulkę a nawet pobiec do basenu w ciuchach. Dla mnie byli bardziej łaskawi. Musiałam pokazać jaki mam kolor stanika i odpowiadałam na milion pytań. Nagle butelką zakręcił Kit i wypadło prosto na mnie :
- Megan ? Pytanie czy wyzwanie ?
- Wyzwanie - odpowiedziałam bez zbędnego zastanawiania się 
- Pocałuj się z Seanem 
Poczułam jak mięśnie Deana napinają się :
- A jeżeli tego nie zrobię, to będę musiała zdjąć ?
- Tak w sumie to i tak jesteś już bez koszulki, więc chyba teraz będzie bluza - odparł Kieran.
Miał rację. Gdy odmówiłam wylania na siebie dzbanku wody musiałam zdjąć koszulkę. Miałam szczęście, że pozwolili mi siedzieć w bluzie. Ale teraz nie miałam wyjścia. W końcu nie miałam zamiaru siedzieć w samym staniku, szczególnie, że za ciepło nie było. Naciągnęłam rękawy na dłonie i podeszłam do Seana. Usiadłam obok niego na ławce i nim się obejrzałam pocałowałam go. Delikatny, niedługi pocałunek podczas gry w butelkę. Szkoda tylko, że nie z tym chłopakiem z którym bym chciała. Gdy zrobiłam wyzwanie wróciłam na miejsce, ale tym razem Dean nie objął mnie już ramieniem. Kiedy chciałam zakręcić butelką najmłodszy Lemon odezwał się :
- Jest już późno. Idziemy do domu ?
- Ale teraz moja kolej ! - oburzyłam się, ale wszyscy mnie zignorowali i zaczęli zbierać się do środka. 
Do domu poszłam jako ostatnia. Stanęłam pod drzwiami do pokoju Deana i zapukałam, ale nie otworzył mi. Zawiedziona wróciłam do siebie. Spojrzałam na zegarek 2:02. Cóż za ironia - pomyślałam i poszłam spać.


TRZECIEGO DNIA pokazał mi, że wie, kiedy potrzebuję czasu tylko dla siebie oraz, że jest o mnie zazdrosny nawet, jeżeli chodzi o pocałunek z jego bratem podczas gry w butelkę.



___________________________________________________________________________________
Witam po bardzo długiej przerwie ;)
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za końcówkę rozdziału ;)
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, dlatego jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zapraszam do zapisywania się w zakładce "INFORMOWANI" 
Czekam na opinię i do następnego