sobota, 12 października 2013

Rozdział 6

Rzucałam się po łóżku już od ponad 20 minut próbując znowu zasnąć, oczywiście na marne. Cała noc tak wyglądała. na zmianę budziłam się i drzemałam, bo spaniem tego nie można nazwać. Była dopiero 9, ale wiedziałam, że Dean nie miał zamiaru do mnie przychodzić. Jedynym wyjściem była pójście do niego. Nie zastanawiając się długo wyszłam z pokoju i udałam się do sypialni chłopaka. Drzwi były otwarte, więc po prostu weszłam do środka. Rozejrzałam się. Pokój znowu miał inny kolor, tym razem wrzosowy. Lemon leżał przykryty kołdrą. Najprawdopodobniej spał. Gdy zawiał wiatr i powietrze dostało się do środka przeszedł mnie dreszcz. Nie ma się co dziwić, w końcu miałam na sobie tylko bieliznę i za dużą koszulkę. Weszłam na łóżku i oparłam się o ścianę obserwując mojego siedmiodniowego chłopaka. Nagle, z całkiem nieznanego mi powodu zachichotałam, przez co obudziłam Deana :
- Meg ? Co ty tutaj robisz ? - zapytał i przetarł zaspane oczy
- Przyszłam z tobą porozmawiać
- O czym ?
Zagryzłam wargę zastanawiając się co powinnam powiedzieć. Dean w tym czasie usiadł i nie spuszczał ze mnie wzroku
- Wiem, że jesteś na mnie zły, ale chce, żebyś wiedział, że dla mnie ten pocałunek z Seanem nic nie znaczy. To było zwykłe wyzwanie, i no..... przepraszam
- To ja powinienem cię przeprosić. Zareagowałem zbyt dziecinnie. Więc, no..... przepraszam
- Nic się nie stało
Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie i od razu wiadomo było, że już wszystko wróciło do normy. Chłopak wstał i podszedł do biurka. Wziął stamtąd miskę z owocami i pilot do telewizora. Znowu usiadł obok mnie i włączył jakąś stację muzyczną :
- Umiesz zawiązać językiem ogonek od wiśnie ? - zapytał Dean
- Jasne, to łatwe
Przerzuciłam swoje nogi przez uda Lemona i wzięłam z miski owoc.Włożyłam ogonek do ust i po chwili wystawiłam język demonstrując tym samym, że udało mi się go zawiązać
- Wow, niezła jesteś. Ja tak nie umiem
- Czyli nie umiesz się dobrze całować - uśmiechnęłam się i wrzuciłam ogonek od wiśni do miski
- Całuję się najlepiej na świecie ! - oburzył się - i jestem w stanie to udowodnić
- Tak ? - podniosłam brwi - w takim razie droga wolna.
Dopiero gdy chłopak nachylił się w moim kierunku dotarło do mnie, na co właśnie mu pozwoliłam. Gdy delikatnie musnął moje wargi poczułam delikatne mrowienie. Zamknęłam oczy nie mogąc się doczekać pocałunku. Po chwili Dean objął mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili. Oblizałam usta i powiedziałam :
- Ok.... miałeś rację...
- Ja zawsze mam rację
- Wlewaj sobie dalej - mruknęłam pod nosem
- Co mówiłaś ?
- Wlewaj sobie dalej !
Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Oczywiście chłopak pobiegł za mną. Zbiegłam po schodach i wleciałam do kuchni. Niestety nie było mi dane uciekać dalej, ponieważ Dean złapał mnie w pasie i zaczął łaskotać :
- Proszę, przestań ! - krzyczałam między napadami śmiechu
- Najpierw przyznaj mi rację
- Dobra, masz rację !
- W czym ? - nie dawał za wygraną
- Całujesz się najlepiej na świecie ! A teraz proszę, przestań !
Chłopak w końcu zlitował się nade mną i przestał mnie łaskotać. Wytarłam łzy, które pociekły mi ze śmiechu i usiadłam na krześle
- Może zrobimy jakieś śniadanie ?
- A gdzie reszta ? - zapytałam
- Jeszcze śpią, jest dopiero po 9
- No to może zrobimy śniadanie dla wszystkich ?
- Posiedź sobie, ja się tym zajmę
- Pomogę ci - uśmiechnęłam się i wstałam.
Postanowiliśmy zrobić naleśniki z owocami. podczas gdy Dean je smażył ja nakrywałam do stołu. Gdy na stole leżały już wszystkie naczynia otwarłam lodówkę i wyjęłam z niej nuttelę oraz sok pomarańczowy. Kiedy nalewałam ciecz do dzbanka do kuchni zeszli chłopacy
- Co tak pachnie ? - zapytał Kit
- Naleśniki - odpowiedziałam kładąc sok na stół - siadajcie, bo zaraz wystygnie
 Chłopacy posłuchali mnie. Zaraz za nimi przy stole usiadłam ja z Deanem. Udawałam, że nie widzę chłopaków patrzących na moje odkryte nogi. Żałowałam, że nie założyłam niczego dłuższego, ale teraz było już za późno. Siedzieliśmy i jedliśmy, ale jedyne o czym ja byłam w stanie myśleć, to pocałunek w pokoju mojego siedmiodniowego chłopaka. Czy żałowałam tego ? Z pewnością nie. Czy podobało mi się to ? No cóż...z pewnoscia tak. Po śniadaniu wszyscy poszli się przebrać w stroje kąpielowe. Na dworze było strasznie gorąco, wiec kompletnie im się nie dziwiłam. Posprzątałam ze stołu i poszłam do siebie. Otwarłam szafę i zaczełam szukać stroju kąpielowego. W końcu znalazłam czarno-biały, dwóczęściowy kostium. Ubrałam go, związałam włosy w koczka i wyszłam na zewnątrz. Słonce od razu zaświeciło mi prosto w oczy. Położyłam ręcznik na leżaku i zakrywając dłonią oczy spojrzałam na basen. Wszyscy byli we wodzie. Co robili ? Ciężko bylo mi ując to jednym słowem. Niektórzy ściągali sobie nawzajem spodenki, inni rzucali piłką i tylko Kit najnormalniej w świecie pływał. Usiadłam po turecku na leżaku i ciągle zasłaniając dłonią oczy z uśmiechem na twarzy obserwowałam chłopaków. Nie ukrywam, ze w szczególności przyglądałam się Deanowi. Nie minęła chwila a już wyszedł z wody i stanął przede mna zasłaniając słonce, wiec mogłam wziąć dłoń. Nie umkneło mojej uwadze, ze zmierzył mnie wzrokiem od twarzy a kończąc na nogach :
 - odpowiada ci to co widzisz ? - Zapytałam z ironia
 - pod każdym względem
Wyszczerzył zęby w uśmiechu i usiadł na drugim koncu leżaka
- nie idziesz popływać ? - Zapytał
Pokręciłam głową. Siedzieliśmy tak w milczeniu obserwując basen. Po jakimś czasie słońce tak bardzo mi przeszkadzało, ze wstałam mówiac
 - zaraz wracam, idę po okulary.
Nie czekając na odpowiedz weszłam do środka. Gdy przechodziłam przez kuchnie zobaczyłam Kierana i Seana stojących przy zlewie. Normalnie pewnie bym sie tym nie przejela, ale ich smiechy sprawiły, ze nie bylam w stanie nie zareagowac
- a co wy tu wyczyniacie ? - spytalam opierajac sie o blat.
 Oboje odwrocili sie i nawet nie ukrywali usmiechu na moj widok
- szykujemy balony - odparl Sean
- a moge wiedziec po co ?
 - urzadzimy sobie mala bitwe. Znajac zycie po jakims czasie przeniesie sie do domu, ale jestesmy zabezpieczeni
- nie chce byc wscipska, ale jak ?
 Kieran obrocil sie przodem do mnie i opierajac rece na kancie zlewa odpowiedzial
 - miski z balonami sa w kazdym pomieszczeniu tutaj, na schodach i na calym korytarzu. Kilka jest tez na dworze. Sadzac po twojej minie chetnie zaczniesz dzisiejsza zabawe
- z wielka checia.
 Po jakis 10 minutach napelnilismy wszystkie balony i ostatnia miska wyladowala na blacie. Nie ukrywam, ze troche zdziwilo mnie skad oni maja tyle misek, ale postanowilam nie zaglebiac sie w ta, z pewnoscia dluga, historie. Kazdy z nas wzial do reki balona i wyszlismy na dwor. Dean ciagle siedzial na lezaku. Nie zastanawiajac sie dlugo rzucilam w niego mokra bombe trafiajac prosto w glowe. Zagryzlam warge starajac sie powstrzymac smiech. Na moje nieszczeszcie Kieran i Sean kompletnie sie z tym nie kryli. Moj siedmiodniowy chlopak powoli sie odwrocil i gdy jego wzrok padl na mnie od razu z krzykiem rzucilam sie do ucieczki. Gdy bieglam po schodach odwrocilam sie i Dean zlapal mnie w talii. Zachichotalam i kladac swoje dlonie na jego ktorymi ciagle mnie obejmowal powiedzialam
- przepraszam, nie chcialam !
- teraz juz za pozno
- nie, Dean ! Prosze nie !
Nie bylam w stanie powtrzymac smiechu. Wiec stalismy tak smiejac sie, gdy na gore przybiegla reszta. Wykorzystalam chwile nieuwagi mojego siedmiodniowego chlopaka i wyrwalam sie z jego objec. Na moje nieszczescie reszta pobiegla za mna. Otwarlam pierwsze drzwi i wbieglam do srodka. Nim zdarzylam zareagowac w moim kierunku polecialy dwa balony pelne wody. Jeden minal mnie ladujac na lozku a drugi z kolei uderzyl prosto we mnie. Zanoszac sie od smiechu wyszlam z pomieszczenia prosto na korytarz, ktory jak sie okazalo, byl glownym miejscem bitwy. Chetnie przylaczylam sie do zabawy. Gdy balony na gorze sie skonczyly wszyscy zbiegli na dol. Chcialam pojsc w ich slady ale poslizgnelam sie na mokrej powierzchni i wyladowalam na podlodze znowu sie smiejac. Po chwili nade mna pojawil sie Dean
- znowu lezysz na podlodze ? - Zapytal - nie dziwi mnie to specjalnie
- sugerujesz cos ?
- nie uwzasz, ze to dziwne, ze tak czesto lezysz na ziemi ? - Odparl pytaniem na pytanie
- moze troszeczke
Oboje zasmialismy sie i gdy chcialam sie podniesc chlopak wzial mnie na rece i zaczal schodzic na dol. Kompletnie nie spodziewalam sie tego, co stalo sie pozniej. Otoz Dean wyszedl na dwor i bez zbednych ceremoni wrzucil mnie do basenu.
Po ok. dwoch godzinach wydurniania sie w basenie weszlismy do domu. Kazdy z nas poszedl do siebie, zeby sie wytrzec i przebrac. Gdy weszlam do swojego pokoju usmiech ani razu nie zszedl mi z twarzy. Wiedzialam, ze wakacje w Londynie beda niezapomniane, ale nie sadzilam, ze bede sie tak wspaniale bawila z chlopakami. Rozczesalam poplatane kosmyki wlosow i zostawilam je rozposzczone pozwalajac im wyschnac. Otwarlam szafe i wyjelam z niej szorty i croop top. Ubralam to na siebie i zeszlam na dol. Tam usiedlismy przy stole i zjedlismy pizze.
Siedzielismy w kuchni zartujac i smiejac sie do późnego wieczoru. Gdy w kuchni zostałam tylko ja na dół zszedł Dean mówiąc :
- Czeka mnie nocka na kanapie
- Dlaczego ? - zapytałam
- Moje łóżko jest mokre
Zagryzłam wargę starając się nie roześmiać. Teraz już wiedziałam, do którego pokoju wbiegłam podczas bitwy. Nie zastanawiając się długo powiedziałam :
- Możesz spać u mnie
- U ciebie ? - zdziwił się
- No tak...
Potem wszystko potoczyło się szybko. Przebrałam się w łazience w moją za dużą koszulkę i wróciłam do pokoju. Położyliśmy się z Deanem po obu końcach łóżka, ale ostatecznie przybliżyłam się. Położyłam mu głowę na ramieniu i tak zasnęłam.



CZWARTEGO DNIA pokazał mi, że całuję się najlepiej na świecie.



__________________________________________________________________________
Mamy następny ;)
Liczę, że wam się podoba i z góry przepraszam za błędy, ale ich jeszcze nie poprawiłam ;)
ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ PATRYCJI I BOGUSI ZA TO, ŻE TAK DŁUGO MUSIAŁY NA NIEGO CZEKAĆ !! <3
liczę na opinię i do następnego <3  

2 komentarze:

  1. aww, świetny rozdział! Super była ta zabawa w basenie i potem z balonami. Ciekawa jestem co się będzie jak ten zakład się już skończy. Czekam na dalszy ciąg :*
    Pozdrawiam
    @pizzafordean

    OdpowiedzUsuń