- Meg ? Co ty tutaj robisz ? - zapytał i przetarł zaspane oczy
- Przyszłam z tobą porozmawiać
- O czym ?
Zagryzłam wargę zastanawiając się co powinnam powiedzieć. Dean w tym czasie usiadł i nie spuszczał ze mnie wzroku
- Wiem, że jesteś na mnie zły, ale chce, żebyś wiedział, że dla mnie ten pocałunek z Seanem nic nie znaczy. To było zwykłe wyzwanie, i no..... przepraszam
- To ja powinienem cię przeprosić. Zareagowałem zbyt dziecinnie. Więc, no..... przepraszam
- Nic się nie stało
Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie i od razu wiadomo było, że już wszystko wróciło do normy. Chłopak wstał i podszedł do biurka. Wziął stamtąd miskę z owocami i pilot do telewizora. Znowu usiadł obok mnie i włączył jakąś stację muzyczną :
- Umiesz zawiązać językiem ogonek od wiśnie ? - zapytał Dean
- Jasne, to łatwe
Przerzuciłam swoje nogi przez uda Lemona i wzięłam z miski owoc.Włożyłam ogonek do ust i po chwili wystawiłam język demonstrując tym samym, że udało mi się go zawiązać
- Wow, niezła jesteś. Ja tak nie umiem
- Czyli nie umiesz się dobrze całować - uśmiechnęłam się i wrzuciłam ogonek od wiśni do miski
- Całuję się najlepiej na świecie ! - oburzył się - i jestem w stanie to udowodnić
- Tak ? - podniosłam brwi - w takim razie droga wolna.
Dopiero gdy chłopak nachylił się w moim kierunku dotarło do mnie, na co właśnie mu pozwoliłam. Gdy delikatnie musnął moje wargi poczułam delikatne mrowienie. Zamknęłam oczy nie mogąc się doczekać pocałunku. Po chwili Dean objął mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili. Oblizałam usta i powiedziałam :
- Ok.... miałeś rację...
- Ja zawsze mam rację
- Wlewaj sobie dalej - mruknęłam pod nosem
- Co mówiłaś ?
- Wlewaj sobie dalej !
Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Oczywiście chłopak pobiegł za mną. Zbiegłam po schodach i wleciałam do kuchni. Niestety nie było mi dane uciekać dalej, ponieważ Dean złapał mnie w pasie i zaczął łaskotać :
- Proszę, przestań ! - krzyczałam między napadami śmiechu
- Najpierw przyznaj mi rację
- Dobra, masz rację !
- W czym ? - nie dawał za wygraną
- Całujesz się najlepiej na świecie ! A teraz proszę, przestań !
Chłopak w końcu zlitował się nade mną i przestał mnie łaskotać. Wytarłam łzy, które pociekły mi ze śmiechu i usiadłam na krześle
- Może zrobimy jakieś śniadanie ?
- A gdzie reszta ? - zapytałam
- Jeszcze śpią, jest dopiero po 9
- No to może zrobimy śniadanie dla wszystkich ?
- Posiedź sobie, ja się tym zajmę
- Pomogę ci - uśmiechnęłam się i wstałam.
Postanowiliśmy zrobić naleśniki z owocami. podczas gdy Dean je smażył ja nakrywałam do stołu. Gdy na stole leżały już wszystkie naczynia otwarłam lodówkę i wyjęłam z niej nuttelę oraz sok pomarańczowy. Kiedy nalewałam ciecz do dzbanka do kuchni zeszli chłopacy
- Co tak pachnie ? - zapytał Kit
- Naleśniki - odpowiedziałam kładąc sok na stół - siadajcie, bo zaraz wystygnie
Chłopacy posłuchali mnie. Zaraz za nimi przy stole usiadłam ja z Deanem. Udawałam, że nie widzę chłopaków patrzących na moje odkryte nogi. Żałowałam, że nie założyłam niczego dłuższego, ale teraz było już za późno. Siedzieliśmy i jedliśmy, ale jedyne o czym ja byłam w stanie myśleć, to pocałunek w pokoju mojego siedmiodniowego chłopaka. Czy żałowałam tego ? Z pewnością nie. Czy podobało mi się to ? No cóż...z pewnoscia tak. Po śniadaniu wszyscy poszli się przebrać w stroje kąpielowe. Na dworze było strasznie gorąco, wiec kompletnie im się nie dziwiłam. Posprzątałam ze stołu i poszłam do siebie. Otwarłam szafę i zaczełam szukać stroju kąpielowego. W końcu znalazłam czarno-biały, dwóczęściowy kostium. Ubrałam go, związałam włosy w koczka i wyszłam na zewnątrz. Słonce od razu zaświeciło mi prosto w oczy. Położyłam ręcznik na leżaku i zakrywając dłonią oczy spojrzałam na basen. Wszyscy byli we wodzie. Co robili ? Ciężko bylo mi ując to jednym słowem. Niektórzy ściągali sobie nawzajem spodenki, inni rzucali piłką i tylko Kit najnormalniej w świecie pływał. Usiadłam po turecku na leżaku i ciągle zasłaniając dłonią oczy z uśmiechem na twarzy obserwowałam chłopaków. Nie ukrywam, ze w szczególności przyglądałam się Deanowi. Nie minęła chwila a już wyszedł z wody i stanął przede mna zasłaniając słonce, wiec mogłam wziąć dłoń. Nie umkneło mojej uwadze, ze zmierzył mnie wzrokiem od twarzy a kończąc na nogach :
- odpowiada ci to co widzisz ? - Zapytałam z ironia
- pod każdym względem
Wyszczerzył zęby w uśmiechu i usiadł na drugim koncu leżaka
- nie idziesz popływać ? - Zapytał
Pokręciłam głową. Siedzieliśmy tak w milczeniu obserwując basen. Po jakimś czasie słońce tak bardzo mi przeszkadzało, ze wstałam mówiac
- zaraz wracam, idę po okulary.
Nie czekając na odpowiedz weszłam do środka. Gdy przechodziłam przez kuchnie zobaczyłam Kierana i Seana stojących przy zlewie. Normalnie pewnie bym sie tym nie przejela, ale ich smiechy sprawiły, ze nie bylam w stanie nie zareagowac
- a co wy tu wyczyniacie ? - spytalam opierajac sie o blat.
Oboje odwrocili sie i nawet nie ukrywali usmiechu na moj widok
- szykujemy balony - odparl Sean
- a moge wiedziec po co ?
- urzadzimy sobie mala bitwe. Znajac zycie po jakims czasie przeniesie sie do domu, ale jestesmy zabezpieczeni
- nie chce byc wscipska, ale jak ?
Kieran obrocil sie przodem do mnie i opierajac rece na kancie zlewa odpowiedzial
- miski z balonami sa w kazdym pomieszczeniu tutaj, na schodach i na calym korytarzu. Kilka jest tez na dworze. Sadzac po twojej minie chetnie zaczniesz dzisiejsza zabawe
- z wielka checia.
Po jakis 10 minutach napelnilismy wszystkie balony i ostatnia miska wyladowala na blacie. Nie ukrywam, ze troche zdziwilo mnie skad oni maja tyle misek, ale postanowilam nie zaglebiac sie w ta, z pewnoscia dluga, historie. Kazdy z nas wzial do reki balona i wyszlismy na dwor. Dean ciagle siedzial na lezaku. Nie zastanawiajac sie dlugo rzucilam w niego mokra bombe trafiajac prosto w glowe. Zagryzlam warge starajac sie powstrzymac smiech. Na moje nieszczeszcie Kieran i Sean kompletnie sie z tym nie kryli. Moj siedmiodniowy chlopak powoli sie odwrocil i gdy jego wzrok padl na mnie od razu z krzykiem rzucilam sie do ucieczki. Gdy bieglam po schodach odwrocilam sie i Dean zlapal mnie w talii. Zachichotalam i kladac swoje dlonie na jego ktorymi ciagle mnie obejmowal powiedzialam
- przepraszam, nie chcialam !
- teraz juz za pozno
- nie, Dean ! Prosze nie !
Nie bylam w stanie powtrzymac smiechu. Wiec stalismy tak smiejac sie, gdy na gore przybiegla reszta. Wykorzystalam chwile nieuwagi mojego siedmiodniowego chlopaka i wyrwalam sie z jego objec. Na moje nieszczescie reszta pobiegla za mna. Otwarlam pierwsze drzwi i wbieglam do srodka. Nim zdarzylam zareagowac w moim kierunku polecialy dwa balony pelne wody. Jeden minal mnie ladujac na lozku a drugi z kolei uderzyl prosto we mnie. Zanoszac sie od smiechu wyszlam z pomieszczenia prosto na korytarz, ktory jak sie okazalo, byl glownym miejscem bitwy. Chetnie przylaczylam sie do zabawy. Gdy balony na gorze sie skonczyly wszyscy zbiegli na dol. Chcialam pojsc w ich slady ale poslizgnelam sie na mokrej powierzchni i wyladowalam na podlodze znowu sie smiejac. Po chwili nade mna pojawil sie Dean
- znowu lezysz na podlodze ? - Zapytal - nie dziwi mnie to specjalnie
- sugerujesz cos ?
- nie uwzasz, ze to dziwne, ze tak czesto lezysz na ziemi ? - Odparl pytaniem na pytanie
- moze troszeczke
Oboje zasmialismy sie i gdy chcialam sie podniesc chlopak wzial mnie na rece i zaczal schodzic na dol. Kompletnie nie spodziewalam sie tego, co stalo sie pozniej. Otoz Dean wyszedl na dwor i bez zbednych ceremoni wrzucil mnie do basenu.
Po ok. dwoch godzinach wydurniania sie w basenie weszlismy do domu. Kazdy z nas poszedl do siebie, zeby sie wytrzec i przebrac. Gdy weszlam do swojego pokoju usmiech ani razu nie zszedl mi z twarzy. Wiedzialam, ze wakacje w Londynie beda niezapomniane, ale nie sadzilam, ze bede sie tak wspaniale bawila z chlopakami. Rozczesalam poplatane kosmyki wlosow i zostawilam je rozposzczone pozwalajac im wyschnac. Otwarlam szafe i wyjelam z niej szorty i croop top. Ubralam to na siebie i zeszlam na dol. Tam usiedlismy przy stole i zjedlismy pizze.
Siedzielismy w kuchni zartujac i smiejac sie do późnego wieczoru. Gdy w kuchni zostałam tylko ja na dół zszedł Dean mówiąc :
- Czeka mnie nocka na kanapie
- Dlaczego ? - zapytałam
- Moje łóżko jest mokre
Zagryzłam wargę starając się nie roześmiać. Teraz już wiedziałam, do którego pokoju wbiegłam podczas bitwy. Nie zastanawiając się długo powiedziałam :
- Możesz spać u mnie
- U ciebie ? - zdziwił się
- No tak...
Potem wszystko potoczyło się szybko. Przebrałam się w łazience w moją za dużą koszulkę i wróciłam do pokoju. Położyliśmy się z Deanem po obu końcach łóżka, ale ostatecznie przybliżyłam się. Położyłam mu głowę na ramieniu i tak zasnęłam.
CZWARTEGO DNIA pokazał mi, że całuję się najlepiej na świecie.
__________________________________________________________________________
Mamy następny ;)
Liczę, że wam się podoba i z góry przepraszam za błędy, ale ich jeszcze nie poprawiłam ;)
ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ PATRYCJI I BOGUSI ZA TO, ŻE TAK DŁUGO MUSIAŁY NA NIEGO CZEKAĆ !! <3
liczę na opinię i do następnego <3
-
aww, świetny rozdział! Super była ta zabawa w basenie i potem z balonami. Ciekawa jestem co się będzie jak ten zakład się już skończy. Czekam na dalszy ciąg :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@pizzafordean
Świetny :)
OdpowiedzUsuń