czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 10

 ważna notka pod rozdziałem. Miłego czytania <3

Przełknęłam ślinę czując napięcie które od razu pojawiło się w pomieszczeniu. Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na Jess. Byłam chyba jedyną osobą która uparcie wpatrywała się w Ninę. To się skończy źle, bardzo źle:
- Co, proszę? - zaśmiała się przyjaciółka - chyba się przesłyszałam
- Dobrze słyszałaś. Jesteś dziwką - zaakcentowała ostanie słowo
- Trzymajcie mnie bo padnę. Patrzysz czasami w lustro? Myślisz, że  jestem ślepa? W tym pomieszczeniu jest tylko jedna dziwka i, o ironio,  jesteś nią ty
- Nie wydaję mi się, żebym podwalała się do cudzych chłopaków
- Czyżby? Dobra, może Meg i Deana łączy tylko zakład, ale jak na razie są razem. A ty patrzysz na nimi tymi swoimi oczkami szczeniaczka i myślisz, że nie widać jak się ślinisz na jego widok. Ale wiesz co? Strasznie mi przykro bo nie będziesz go miała nawet gdybyś bardzo chciała.
Jess wpatrywała się w Ninę z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Przyjaciółka najwyraźniej uznała jej ciszę za odpowiedź i ciągnęła dalej :
- Nie, żebym źle ci życzyła, ale wszyscy w tym pomieszczeniu dobrze wiedzą, że Dean ma cię w dupie. Nie widzisz jak patrzy na Meg? Oświecę cię. Tak chłopak patrzy na dziewczynę kiedy świata poza nią nie widzi. Na ciebie pewnie nikt tak nie patrzył, smutne
- Gówno wiesz. Wparowujesz tu od tak sobie i myślisz, że jak gdyby nigdy nic możesz zarywać do mojego chłopaka
- Jesteś pewna, że mu na tobie zależy? - spojrzała na nią z udawaną troską - nie wydaje mi się
- Gdyby tak nie było już dawno by ze mną zerwał
- Wiesz, dziwi mnie jedno. Z tego co wiem to praca dziwki polega na zrobieniu swojego, zabraniu kasy i wyjściu. Patrząc na ciebie mam nawet wrażenie, że jechałabyś za darmo. Więc powiedz mi, dziewczynko, co ty do kurwy nędzy jeszcze tu robisz? Nie, ja serio rozumiem, że chłopacy mają dom akurat na zakręcie, ale nie wiedziałam, że to postój dla dziwek.
Zakryłam buzię dłonią. To takie typowe. Nie raz to samo pomyślałam  patrząc na Jess a teraz, moja najlepsza przyjaciółka, powiedziała to na głos:
- Nie robię za dziwkę. Jestem z Kieranem i jak widać jest nam razem dobrze, skoro ciągle jesteśmy para
- Tak właściwie Jess...
Od razu spojrzałam na Kierana który wstawał z kanapy. Przeczucie, że zaraz stanie się coś mistrzowskiego nie opuszczało mnie nawet na chwile:
- Tak jakby...wiele osób już od dawna radziło mi, żebym się ciebie pozbył. Sean, Kit, Meg teraz Nina, która, cóż, mówi o tym w dość bezpośredni sposób. Jak tak się teraz zastanowię to nawet nie wiem czemu z tobą jestem....a właściwie byłem. Bo tak jakby.....nie chcę już z tobą być. Znosiłem jakoś twoje humorki a nawet to, że przystawiasz się do Deana. Ale cholera, obrażanie Megan i Niny to przesada.
Spojrzałam na Kierana z niedowierzeniem podobnie jak reszta domowników. Cholera, czy on właśnie z nią zerwał? Ten dzień przejdzie do historii. Najpierw Nina powiedziała głośno co myśli o Jess a teraz Kieran z nią zrywa. Albo mi się wydaję, albo zrobił to bo na horyzoncie pojawiła się pewna śliczna brunetka:
- A..ale Kieran...ja.. - Jessica spojrzała na niego szklistymi oczami - nie możesz mi tego zrobić
- Poprawka, mogę. Mało tego właśnie to zrobiłem - odparł Kieran na co Jess od razu rzuciła mu się na szyję
- Proszę cię, nie rób tego, ja nie dam sobie rady bez ciebie
- Daruj sobie, Jess, to koniec
Chłopak odpechnął ją od siebie. Kątem oka widziałam tylko jak Nina zakrywa buzię dłonią żeby zamaskować śmiech.
- Dlaczego...dlaczego nagle chcesz ze mną zerwać?
Patrzyłam na scenę rozgrywającą się przede mną ze zdziwieniem. Nigdy nie sądziłam, że zobaczę jak Jess płacze:
- Bo zwyczajnie nie chcę już z tobą być. Ten cały związek, jeżeli można to w ogóle tak nazwać, jest do niczego. Jak możesz uganiac się za moim bratem będąc ze mną?...Wiesz, co? Nie odpowiadaj. Po prostu zabierz rzeczy które tu masz i wyjdź stąd
- Ale, skarbie...
- Powiedziałem wyraźnie, że nic nas już nie łączy...Wyjdź stąd.
Widziałam, że Kieran ledwo co powstrzymuje nerwy. Nawet gdyby mi cholernie zależało na chłopaku od razu zrozumiałabym, że ze mną zrywa. Szczególnie, jeżeli powiedział by to w tak dosłowny sposób jak Kieran. Jess stała chwilę bez słowa patrząc na swojego, aktualnie już, byłego chłopaka. Po czym odwróciła się i ruszyła do wyjścia;
- Pomóc ci się spakować?
Krzyknęła za nią Nina na co Kit szturchnął ją maskując śmiech. Przeniosłam wzrok na przyjaciółkę w tym samym momencie w którym ona spojrzała na mnie. Znam ją jak nikogo innego, więc od razu zauważyłam satysfakcje wypisaną na jej twarzy. Pokreciłam głową z uśmiechem. Cała Nina. Jak czegoś pragnie to dostanie. Bez względu na wszystko. Nie sądziłam tylko, że z Kieranem pójdzie jej tak łatwo.
Po krótkim czasie usłyszałam zatrzaskujące się drzwi wejściowe. Jess zniknęła. Mimo, że to niezbyt miłe to mam nadzieję, że już na zawsze. Wszyscy rozeszli się po całym domu, niektórzy nawet wyszli z niego do miasta. Wstałam z fotela, na którym już nie było Deana, i zajrzalam do kuchni. Mój wzrok od razu padł na Nine i Kierana. Chłopak siedział obok niej i pokazywał jej chwyty na gitarze. Nie wyglądał na przybitego zerwaniem co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że zrobił to dla mojej bff. Cóż, przy najmniej ktoś może liczyć na happy end.
Wycofałam się do góry nie chcąc im przeszkadzać i zamknęłam się w swoim pokoju. Wzięłam słuchawki i telefon. Położyłam się na łóżku i włączając Puzzle Piece zamknęłam oczy. Dzisiaj to był mój jedyny sposób, żeby być chociaż trochę bliżej Deana. Nie miałam pojęcia dlaczego niemal się ignorujemy. Być może oboje tego potrzebujemy. Tego, żeby ostatni dzień poświęcić na zastanowienie się co dalej. No właśnie. Co będzie dalej? Chyba jeszcze nigdy nie pragnęłam happy endu który występuje nawet w najbardziej beznadziejnej komedii romantycznej. Wszystko było by lepsze niż obojętność, której obawiam się najbardziej. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że resztę mojego pobytu w Londynie spędzę udając, że nic nie łączyło mnie z Deanem. Dobrze wiem, że nie byłabym w stanie się tak zachowywać.
Nie zorientowałabym się, że płacze gdyby nie fakt, że ktoś mnie posadził i mocno przytulił. Zdjęłam słuchawki z uszu i mocno wtuliłam się w osobę którą okazał się Sean:
- Shhh, Meg, nie płacz.
Powiedział cicho i zaczął w uspokajającym geście gładzić mnie po plecach. Po jakimś czasie odsunęłam się od niego wycierając policzki:
- Przepraszam - mruknęłam zachrypniętym od płaczu głosem
- Przecież nie masz za co
- Mam. Pobrudziłam ci całą koszulkę
- Nic się nie stało, naprawdę.
Zaśmiał się a ja na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech:
- Dzięki, Sean, potrzebowałam tego
- Służę pomocą...Obrazisz się na mnie jeżeli zapytam czemu się rozkleiłaś?
- To..długa historia
- Czy ta długo historia ma czteroliterowe imię zaczynające się na D ?
- Przejrzałeś mnie - westchnęłam - ale niekoniecznie chcę o tym rozmawiać
- Rozumiem...
Uśmiechnęłam się do niego lekko i odłożyłam telefon ze słuchawkami na etażerkę w momencie kiedy do pokoju weszła Nina :
- Rusz swój leniwy tyłek do łazienki, idziemy się szykować
- Gdzie? - spojrzałam na nią pytająco
- Na imprezę.
Odparła jakby to było oczywiste na co z westchnieniem położyłam się na łóżku zakrywając twarz rękami. Nie miałam najmniejszej ochoty na imprezowanie :
- Nie idę - stwierdziłam
- Co proszę ?!
Zabrałam dłonie z twarzy i od razu spotkałam się z niedowierzającym wzrokiem przyjaciółki i Seana:
- No..jestem pewna, że słyszałaś...nie idę na żadną imprezę
- Chyba na głowę upadłaś jeżeli sądzisz, że pozwolę ci zostać w domu
- Nina, nie rozumiesz...
- To ty nie rozumiesz, podnoś swój tyłek i idziemy się szykować
Westchnęłam zrezygnowana i posłałam mordercze spojrzenie w kierunku Seana który zaśmiany wychodził z pokoju. Gdy chłopak zamknął za sobą drzwi przeniosłam wzrok na przyjaciółkę zagryzając nerwowo wargę. Powiedzieć, że bałam się reakcji to trochę mało. Od ostatniej klasy gimnazjum wymykałyśmy się już na imprezy i zawsze to my je rozkręcałyśmy. Tam gdzie znalazła się Team Niny i Meg tam była też prawdziwa zabawa. Wszyscy nas znali i każdy chciał przy najmniej znaleźć się na tej samej imprezie co my. Nie żebym się chwaliła. Zwyczajnie umiałyśmy się bardzo dobrze bawić.
W końcu po chwili która trwała niemal wieczność Nina się odezwała:
- Co ty znowu odwalasz? Moja pierwsza noc w Londynie a ty nie chcesz iść się zabawić?
- Przepraszam, ale zwyczajnie nie mam humoru
 - Chodzi o ten cały zakład, prawda? - usiadła obok mnie - kiedy on się kończy?
- Dzisiaj.
Mruknełam cicho a przyjaciółka na mnie spojrzała. Nie musiałam mówić nic więcej. Doskonale wiedziała co czuję. Po chwili spuściłam wzrok wiedząc, że jeżeli dalej będę na nią patrzeć to w końcu się popłacze :
- Dobra, nie będę cię zmuszać ale ja na twoim miejscu poszłabym na tą imprezę i dobrze się bawiła, żeby pokazać mu, że bez niego też dasz sobie radę w życiu. Wystawi cię dla innej ? Świetnie, niech przekona się, że żadna nie dorasta ci do pięt, że to za tobą ciągle będzie tęsknić. A jeżeli zdecyduje się być z tobą to super, życzę wam z całego serca jak najlepiej. Ale nigdy nie zrezygnowałabym z imprezy tylko dlatego, że jakiś koleś mnie ignoruje.
Przyjaciółka powiedziała co miała do powiedzenia po czym wstała i zabrała wszystko co potrzebowała wchodząc do łazienki.Chwilę siedziałam myśląc nad jej słowami po czym zabrałam ciuchy i przebrałam się.



Chwile siedziałam na łóżku myśląc czy to na pewno dobry pomysł ale zanim zdążyły dopaść mnie wątpliwości wstałam i weszłam do łazienki. Tam, razem z przyjaciółka, pomalowałam się i wyprostowałam włosy. Kilka minut przed 21 gotowe zeszłyśmy na dół.

~*~


Gdy tylko przekroczyliśmy próg klubu uderzyła w nas głośna muzyka. Westchnęłam w myślach a na usta przykleiłam trochę sztuczny uśmiech. Nie chciałam psuć innym zabawy. Usiedliśmy przy stoliku i w ciągu dobrej godziny alkohol lał się strumieniami. Dopiero kiedy wszyscy chociaż minimalnie się zalali nasza ekipa ruszyła na parkiet. Sądziłam, że zwyczajnie będę mogła siedzieć sobie przy stoliku i pić drinka za drinkiem jednocześnie użalając się nad sobą ale oczywiście nie było mi to dane. Zarówno Nina jak i Kieran praktycznie nie pozwolili mi zejść z parkietu. Na początku nie byłam do tego pozytywnie nastawiona ale gdy tylko się rozkręciłam zapomniałam o wszystkich swoich wcześniejszych zmartwieniach. 
Niestety, nawet litry alkoholu i świetna zabawa na parkiecie nie mogła zatrzymać czasu, a ten nieubłaganie, z każdą sekundą zbliżał mnie do końca zakładu.
Dwadzieścia minut....
Dokładnie tyle dzieliło mnie od końca albo nowego początku. Siedziałam na swoim miejscu obkręcając w dłoniach szklankę po brzegi wypełnioną alkoholem a nieprzyjemne uczucie w moich brzuchu nasilało się z każdą sekundą. Bałam się. Bałam się tego, co stanie się równo o północy. Nie słuchałam już swojej intuicji ani podejrzeń, one nie pomagają zakochanej dziewczynie. Bałam się, ale nie tego, że się pokłócimy ani tego, że powie mi, że nie możemy być razem. Boję się tego, że po tym wszystkim będzie udawał, że mnie nie zna, a ten tydzień nigdy nie miał miejsca. 
Dziesięć minut...
Odłożyłam telefon gdy wypatrzyłam w tłumie Deana i stwierdziłam, że nie ma sensu dłużej się ignorować. Teraz, albo nigdy.  Nie zastanawiając się dłużej wstałam i ruszyłam w jego kierunku. Nieprzyjemny ucisk w brzuchu nasilił się, serce zaczęło bić mi szybciej a ja zagryzłam wargę do krwi ze zdenerwowania.
W połowie drogi zatrzymałam się gwałtownie. Przełknęłam ślinę czując jak zaczyna kręcić mi się w głowie a obraz rozmywają łzy. Oddech automatycznie mi przyśpieszył a ja tylko stałam i wpatrywałam się w widok przed sobą. Nigdy nie sądziłam, że to zobaczę. Nie sądziłam, że Dean mi to zrobi. Przeniosłam wzrok na zegar wiszący przy barze.
Pięć minut...
Tylko tyle dzieliło mnie od północy i końca zakładu. Wygrałam, pomyślałam, nie wytrzymał ze mną tygodnia. Ale wtedy nie miało to większego znaczenia. Jedyne co wtedy czułam to moje serce, która rozbija się na miliony maleńkich kawałeczków. Nie czekając dłużej odwróciłam się i wybiegłam z klubu prosto na zimną, deszczową pogodę....


SIÓDMEGO DNIA pokazał mi, że ten zakład nic dla niego nie znaczył, tak samo jak ja...


________________________________________________________________________

Witam moich kochanych czytelników po bardzo długiej przerwie. Rozdział miał się pojawić już dawno, ale wena nie dopisywała. Teraz postanowiłam wziąć się za tego bloga dlatego mam do was kilka informacji:
1. Rozdziały będą pojawiały się o wiele częściej. co tydzień, góra dwa powinien się on pojawiać. W ostateczności będzie to jeden dłuższy raz na miesiąc w zależności od tego jak będzie wyglądał mój czas wolny.
2. Zapraszam was bardzo do zakładki informowani abyście mogli być na bieżąco jeżeli chodzi o rozdziały. Jeżeli ktoś zmienił nick to piszcie o tym w komentarzach albo na moim twitterze.
3. W następnych rozdziałach będzie sporo się działo, dlatego chciałabym wiedzieć, czy chcielibyście abym dodawała piosenki które bardziej wprowadzą w nastrój rozdziału?
4. I na koniec ogromna prośba do was. Z racji tego, że ten rozdział kończy zakład Megan i Deana było by mi bardzo miło, gdybyście poświęcili trochę więcej czasu i w komentarzach opisali wszystkie odczucia jakie towarzyszyły wam przy zakładzie. Wyraźcie swoją opinię i podzielcie się domysłami, co takiego zobaczyła Megan ;)
Bardzo wam dziękuję, że jesteście ze mną i do zobaczenia przy następnym rozdziale <3
 

2 komentarze:

  1. Omg, nareszcie jest nowy rozdział *fangirling* zakończyłaś w ciekawym momencie i teraz się zastanawiam co takiego zobaczyła Meg. Może Dean'a z inną dziewczyną? Jestem ciekawa jak ich życie będzie wyglądać po zakończeniu zakładu. Myślę, że to dobry pomysł, żebyś dodawała soundtrack to kolejnych rozdziałów :) Lubiłam relacje Dean'a i Meg podczas zakładu, oni byli tacy uroczy.
    Pisz szybko dalszy ciąg x
    @lemoncuddle

    OdpowiedzUsuń
  2. o jejku, jejku ! <3
    kocham tego bloga i Ciebie, ale to już wiesz :)
    A DEAN TEN DEBIL, CO ZROBIŁ ?! NO DO CHUJA !
    ZABIJE GO (znaczy w przenośni) !!!
    Myślę, że powinnaś dodawać soundtrack ! <3
    Byłoby świetnie !
    I w ogóle, Dean i Megan są uroczy ! Zawsze byli, ale teraz, jak On coś wywinie... Ugh, popsuje wszystko, czy mi się tylko zdaje ? Normalnie, udusić to mało !
    Wiesz przecież, że opinia tutaj nie jest potrzebna, bo ja kocham Twój styl pisania, kocham tego bloga, uwielbiam Lucy itd. ! ♥
    Haha, no tak, kazałaś się rozpisać, więc się rozpisuję xD
    Co jeszcze... A! Już wiem! CHCĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ, TU, TERAZ, ZARAZ ! I TO JUŻ ! BO UMRĘ Z CIEKAWOŚCI !
    ilysm ♥
    @mynumber_69

    OdpowiedzUsuń