Spałam sobie smacznie w moim mega wygodnym łóżku, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zakryłam głowę poduszka licząc, że ktoś w końcu otworzy. Jednak to się nie stało, więc wstałam i podreptałam na dół. Dopiero, gdy stanęłam przy drzwiach spojrzałam na lustro i wtedy dotarło do mnie, że mam na sobie tylko bieliznę i męską koszulkę :
- Brawo Megan, brawo - mruknęłam do siebie otwierając drzwi.
Na progu stała jakaś blondynka. Zmierzyłam ją wzrokiem. Miała na sobie czarną bokserkę, spódniczkę w kwiatki a na nogach baleriny...cóż...z pewnością była lepiej zorganizowana niż ja :
- Co ty tu robisz ? - zapytała
- Ja ? - wskazałam na siebie - Powinnam raczej zapytać co ty tutaj robisz
- Przyszłam do swojego chłopaka
- Tak ? - założyłam ręce na klatce piersiowej, po czym z sarkazmem dodałam - Który jest tym szczęściarzem ?
- D...Kieran !
Spojrzałam na nią podejrzliwie. Byłam przekonana, że chciała powiedzieć całkiem inne imię. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś zbiega po schodach.
*perspektywa Deana*
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Chciałem się podnieść, jednak ktoś już otworzył. Postanowiłem iść na zwiady. Gdy schodziłem po schodach zauważyłem drobną sylwetkę stojącą przy drzwiach. Logiczne dla mnie było, że to Megan :
- Hej - powiedziałem podchodząc do niej.
Gdy na mnie spojrzała jej policzki od razu zrobiły się czerwone przez co opuściła głowę. Uśmiechnąłem się na ten widok i wtedy zauważyłem jej...hmm...nietypowy strój. Z moich rozmyślań wyrwał mnie przesłodzony głos dochodzący z progu :
- Hej Dean. Obudziłam cię ?
- Nie Jessica. Mnie nie, ale chłopacy jeszcze śpią
- To może ja przyjdę później.
Już chciała się wycofać, gdy powiedziałem :
- Nie wygłupiaj się. Wchodź, zaraz obudzimy Kierana.
Dziewczyna weszła do środka mierząc wzrokiem Megan. Ta druga wywróciła oczami i ruszyła w kierunku schodów. Jestem pewien, że gdy przechodziła obok Jess z jej ust padło ciche :
- Suka.
*perspektywa Megan*
Gdy Dean wpuścił blondynę do domu od razu poszłam na górę. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam ciche "suka". No cóż... Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Gdy chciałam położyć się na łóżku potknęłam się o psa i wylądowałam na podłodze. Tak to chyba tylko ja potrafię. Z całą pewnością potłukłam sobie kolano. Zawołałam do siebie przestraszonego Tony'ego. Wzięłam go na kolana i zaczęłam uspokajająco głaskać go po pyszczku.
Nagle usłyszałam, że ktoś puka do drzwi. Wstałam i kulejąc doczłapałam się do drzwi i je otwarłam. Na progu stał Dean :
- Wszystko w porządku ? - zapytał
- Tak.. Czemu miało by być nie tak ?
- Hm.. może dlatego, że... coś spadło
Zaśmiałam się, po czym powiedziałam :
- A, tak. Potknęłam się i zaliczyłam śliczną glebę
- Nic ci się nie stało ? - zapytał z troską
- Chyba potłukłam sobie kolano
- Usiądź sobie a ja zaraz wrócę.
I zanim zdąrzyłam coś powiedzieć odwrócił się i zbiegł na dół po schodach. Zrezygnowana zamknęłam drzwi i w ślimaczym tempie podeszłam do łóżka. Tam założyłam błękitne spodenki i czekałam aż Dean wróci.
Po kilku minutach chłopak przyszedł z apteczką w ręce. Usiadł na podłodze przede mną i zapytał :
- Które kolano cię boli ?
- Prawe.
Dean wyjął jakiś żel i zaczął smarować mi nim bolące miejsce :
- Jeżeli będzie boleć, to powiedz
- Dean, ile masz lat ?
- Tyle co ty - uśmiechnął się i sięgnął po bandaż.
Przez cały czas obserwowałam jego delikatne ruchy :
- Chyba nie specjalnie lubisz się z Jessicą
- Nie znam jej praktycznie w ogóle, ale jest chamska
- Ona ? - zaśmiał się - z tego co wiem to ty nazwałaś ją suką
- No cóż...
- Meg ? Mam ostatnie pytanie - powiedział siadając obok mnie na łóżku
- Tak ?
- Co robisz w Londynie ?
- Spełniam marzenia.
Zwróciłam twarz w jego stronę i dopiero wtedy zorientowałam się jak blisko siebie jesteśmy
- Spełniłaś już jakieś ? - spytał podnosząc mój podbródek, żebym na niego spojrzała.
Dean najwyraźniej dobrze wiedział, jak jego oczy działają na dziewczyny i wykorzystał to przeciwko mnie. Nie odrywając wzroku od jego oczu odparłam :
- Jestem tu. To było moje największe marzenie.
- A masz jeszcze jakieś do spełnienia ?
- Yhmm... Chcę poznać kogoś wyjątkowego...
- Jak bardzo wyjątkowego ?
- Bardzo...
To nie wyobrażalne. Przez jego oczy kompletnie nie mogłam się skupić, co chwilę traciłam watek rozmowy. W pewnym momencie Dean zaczął się do mnie przybliżać. O boże ! Myśl Megan, myśl ! On chce cię pocałować, ale to od ciebie zależy czy do tego dojdzie !
Na szczęście nie musiałam podejmować tej decyzji bo ktoś zapukał do drzwi :
- Proszę ! - krzyknęłam i do pokoju wszedł wujek.
Spojrzał na nas dziwnie, ale nie był w stanie niczego się domyślić, bo Dean bawił się z moim psem :
- Cześć dziecia... Co się stało ?!
- Co się miało stać ? - odparłam a chwilę później zrozumiałam o co mu chodzi - Potłukłam sobie kolano
- Ale...
- Wszystko jest w porządku, wujku - przerwałam mu
- No dobrze. Zejdźcie na śniadanie
- dobrze, już idziemy.
I wujek wyszedł z pokoju :
- Dasz radę zejść na dół ? - zapytał Dean rzucając zabawkę Tony'ego na drugi koniec pokoju
- Raczej nie
- No to nie widzę innego wyjścia
- Dean, o czym ty....
Nie dokończyłam, ponieważ chłopak wziął mnie na ręce i wyszedł z pokoju. Gdy zaczął schodzić ze schodów przytuliłam się do niego przerażona :
- Dean ! Upuścisz mnie !
- Spokojnie, księżniczko.
Kiedy weszliśmy do kuchni wszyscy od razu na nas spojrzeli. Zagryzłam dolną wargę i spojrzałam w dół. Dean posadził mnie na krześle i sam usiadł obok mnie. Przy śniadaniu wszyscy omawiali swoje sobotnie plany. Nagle przypomniało mi się, że dzisiaj mam rozmowę o pracę :
- Ja musze dzisiaj dotrzeć do RedMoon - powiedziałam
- Po co ?
- Mam rozmowę o pracę, ale nie mam pojęcia jak tam dotrę
- Dean cię zawiezie - zarządził wujek
- Ciekawe czym... - zaczął nabijać się Sean
- Chyba hulajnogą - dodał Kieran i wszyscy wybuchli śmiechem.
Dean był wyraźnie zakłopotany. Jessica, siedząca na kolanach swojego chłopaka, mierzyła mnie wzrokiem. Z pewnością to ona chciałaby spędzić czas z Deanem.
Gdy chłopacy przestali się śmiać wujek się pożegnał i wyszedł. Zaraz za nim zrobiła to reszta. W końcu w kuchni zostałam tylko ja i Dean ;
- To co robimy ? - spytałam
- Możemy się ubrać i pojedziemy do tego baru taksówką
- Ok.
Wzięłam ostatni łyk soku i wstałam. Powoli zaczęłam kierować się na schody. Kolano nie bolało tak bardzo, ale jednak bolało :
- A ty dokąd, księżniczko ?! - zapytał oburzony Dean
- Jak to dokąd ? Do pokoju. Sam powiedziałeś, że mamy się ubrać
- Owszem, ale nie licz, że pozwolę ci chodzić z tym kolanem.
I po tych słowach, znowu, wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju :
- Pójdę się ubrać i za chwilę wrócę - oznajmił
- Tylko zapukaj !
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciuchy. Postawiłam na jeansowe spodenki z wysokim stanem, białą luźniejszą koszulkę i szare Vansy. Włosy związałam w kitkę. Po chwili do pokoju wszedł Dean. Miała na sobie czarne rurki i biały tshit, a na nogach Vansy tego samego koloru co spodnie. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do taksówki. Po jakiś 20 minutach siedzieliśmy już w barze. Porozmawiałam z szefem i powiedział, że gdy tylko moje kolano wyzdrowieje będę mogła zacząć. Zajęliśmy z Deanem stolik przy oknie i zamówiliśmy desery lodowe :
- Masz dziewczynę ? - zapytałam nagle
- Nie. A ty chłopaka ?
Pokręciłam głową
- Dlaczego ?
- Bo żaden nie umie wytrzymać ze mną nawet siedmiu dni - powiedziałam patrząc w swój deser.
- Mogę się założyć, że ja bym wytrzymał
- ok...O co się założymy ?
-Nie wystarczy czy o rację ?
- Umowa stoi. Zakład zaczyna się od jutra.
Uśmiechnęliśmy się do siebie zapłaciliśmy za dersery i wróciliśmy do domu.
I właśnie wtedy Dean przez cały tydzień musiał ze mną wytrzymać. A ja... no cóż.... nie lubię przegrywać więc zrobię wszystko, żeby nie dał rady..
___________________________________________________________________________
Akcja się rozkręca ;d
Liczę na opinię, następny jeszcze w tym tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz